Jedno z najbardziej oryginalnych zjawisk w polskiej kulturze. Grupa podobnie myślących i czujących osób, które co jakiś czas zbierają się, by zrealizować kolejny artystyczny projekt – koncert, performance, wystawę, warsztaty dla dzieci. Kolektyw terenNowy kończy dziś 5 lat. Z tej okazji występuje w Centrum Sztuki Współczesnej, a jego członkowie odpowiadają na pytania.
Po co uczestniczycie w działaniach terenNowego?
Grzegorz Szyma: Lubię eksperymenty w sztuce… a terenNowy idealnie się w taki nurt wpisuje.
Andrzej Turczynowicz: Bo to jest propozycja wszech czasów!
Łukasz Ciepłowski: Dla wspólnego wyrażania emocji poprzez muzykę, która nie zna ograniczeń, ani nakazów. Pełna emocjonalna improwizacja.
Adam Słupczyński: Nie ma „namacalnych”, czy przyziemnych powodów. Mam potrzebę grania w tN i już dawno przestałem siebie pytać dlaczego…
Matacz Dewot: Dla kreacji przez rekreację, bo zdrowa jest i odprężająca.
Sebastian Orda-Sztark: Z powodu wrodzonego zamiłowania do niczym nieskrępowanej improwizacji, do tworzenia formy i dźwiękowego krajobrazu na żywo. Można wyliczać plusy i minusy muzyki w całości improwizowanej, jednak w naszym przypadku sprawa przedstawia się inaczej, gramy wspólnie od dłuższego czasu, nauczyliśmy się słuchać siebie w czasie występu, nie ma u nas „podjeżdżania” siebie na wzajem, to kwestia szacunku.
Po prostu terenNowy generuje pewne muzyczne stany, chwile, wibracje, które łapiemy w lot i automatycznie się do nich dostrajamy. Stajemy się jednym, dźwiękowym organizmem i może właśnie to jest w tym projekcie tak fascynujące… Tego nie zapewni żadne usystematyzowane muzykowanie.
w@syl: Uwielbiam improwizację, oraz brak narzuconych schematów. Swoboda działania oraz przyjemność z tego płynąca jest bezcenna. Dla mnie bardzo ważny jest również skład takiej formacji, co w wypadku terenNowy jest idealnym dopełnieniem!
Anna Janczur: Żeby sobie wreszcie móc pomruczeć i pobasować do mikrofonu, i do Moniki. I do gitary. I do bębnów. No i do elektroniki też, oczywiście! A że przy okazji świetnie się z każdym rozmawia – no cóż, trudno, taki skutek uboczny kolektywu:)
Paweł Sky: Cytując za filmem „Blues Brothers”, wprowadzając ideę kolektywu w życie „miałem misję od Boga”.
Pięciolecie kolektywu terenNowy to bardziej okazja do wspomnień, czy snucia planów na przyszłość?
Łukasz Ciepłowski: Tylko przyszłość – przeszłość już nie istnieje, choć czasem wbrew zdrowemu rozsądkowi lubię powspominać.
w@syl: Chcemy grać, chcemy działać – stanowczo przyszłość.
Grzegorz Szyma: Rocznice jednak bardziej skłaniają do wspomnień… Spotkania się ludzi. To jeśli chodzi o koncert rocznicowy, a generalnie troszkę się na tym etapie oddaliłem od terenNowego, ale nie jest powiedziane, że to trwały kierunek.
Andrzej Turczynowicz: Ani to, ni tamto. Tu i teraz!
Paweł Sky: Dokładnie tak jak mówi Andrzej, tylko TU i TERAZ! A pięciolecie było tylko pretekstem, aby zrobić akcję.
Jak podsumowalibyście te lata?
Andrzej Turczynowicz: Wszystko się zmienia, tylko terenNowy ten sam.
Paweł Sky: Andrzej przecież terenNowy się zmienia (powiększa), ale idea kolektywu pozostaje ta sama i pewnie pozostanie już na zawsze, a jest to mówiąc jednym słowem WOLNOŚĆ.
Matacz Dewot: Znakomity czas!
Łukasz Ciepłowski: Tylko rok z terenNowym, ale smakowicie i czekam na więcej i jeszcze bardziej smakowicie.
w@syl: Jestem w składzie od roku. Okres ten oceniam bardzo przyjemnie.
Anna Janczur: Hmm… no, odważyłam się wreszcie dać głos! A tak serio – niesamowicie ludzie przewijają się przez nasz skład, każda z osób to inspiracja nie tylko muzyczna.
Grzegorz Szyma: Wpisałem się akurat w skład terenNowego w momencie cyklicznych koncertów w Dobrej Karmie… było tego trochę. Muzyka ewoluowała od folku po industrial… koncerty były różne i jak zwykle nieprzewidywalne… raz nosiła nas nieziemska energia, a czasami źródło było puste, były koncerty pełne publiczności i taki dla trzech osób… ciekawy czas.
Paweł Sky: Jak wskazuje na to nasza już pięcioletnia historia, kolektyw ma swoje okresy. W chwili obecnej mamy wersję 3. 0. Wersja 1. 0 to były akcje terenNowy. art czyli wystawy połączone z koncertami. Po dwóch latach nastąpiła, oczywiście w bardzo płynny sposób wersja 2. 0 czyli na pierwszy plan wyszedł zespół terenNowy.live i cykliczne koncerty w ramach cyklu „Ambientność” przez ponad dwa lata w klubie Dobra Karma oraz Nowy Wspaniały Świat, a także Miasto.
Obecnie nastał trzeci etap kolektywu czyli terenNowy. kids. Są to akcje skierowane dla dzieci (w zależności od miejsca i nagłośnienia, są to warsztaty lub koncerty), i na tym obecnie się koncentrujemy. Jako terenNowy.live ostatnio graliśmy prawie rok temu. Jako terenNowy. kids w tym roku już graliśmy dwa razy i zapowiada się, że będziemy grać o wiele więcej.
Kidsy to wspaniały i bardzo wyjątkowy projekt, w którym jak się okazuje możemy się realizować tak samo jak w „live”, a nawet bardziej, bo dzieci podczas akcji są bardziej ekspresyjne i żywiołowe niż dorośli.
terenNowy.live, terenNowy. movies, terenNowy. kids… Jakie obszary sztuki i życia chcielibyście jeszcze zagospodarować?
Łukasz Ciepłowski: terenNowy.World – wszystkie :-)
Sebastian Orda-Sztark: Koncepcja kolektywu jest na tyle pojemna, że nie sposób wymienić wszystkich, potencjalnych możliwości. Szczęśliwie nie musimy się ograniczać… Mnie osobiście niezwykle pociąga perspektywa grania koncertów w miejscach zupełnie do tego celu nieprzeznaczonych.
w@syl: Improwizacja nie ma wyznaczonych granic.
Grzegorz Szyma: W składzie mamy tylu artystów sztuk różnych , ze możemy podążać w dowolnym kierunku. To jest prawdziwa artystyczna komuna! Wyobraźnia członków kolektywu jest wyznacznikiem tego co zechcemy robić w terenNowym.
terenNowy to luźny kolektyw, który angażuje się w wiele różnych działań. Jakie niebezpieczeństwa i problemy wiążą się z jego ogarnięciem? Nie jest przecież łatwo kierować zorganizowaną grupą, a co dopiero tak swobodnie niezorganizowanym towarzystwem ;)
Andrzej Turczynowicz: Grupa jest posłuszna i szanuje swojego dyrektora.
Łukasz Ciepłowski: Wydaje mi się, że może jest jednak łatwiej, bo nikt nic nie musi. Nie ma ciśnienia, ani parcia na szkło.
w@syl: Łukasz ma 100% rację, składy się różnią od siebie na poszczególnych koncertach i tu jest chyba ten dodatkowy jeden procent improwizacji (101%).
Sebastian Orda-Sztark: To chyba kwestia świadomości wspólnego celu, oraz wzajemnego zaufania. Kolektyw nie jest firmą, czy przedsiębiorstwem, jest to byt społeczny spajany świadomością, że nic tu nie odbywa się na siłę, to działa lepiej niż konstytucje i nakazy. Poza tym my się naprawdę bardzo lubimy i chociażby ze względów towarzyskich lubimy się spotkać!
Paweł Sky: To plotki, że jesteśmy niezorganizowani :) Wręcz przeciwnie jesteśmy bardzo zdyscyplinowani, jeżeli chodzi o sprawy organizacyjne i zapewne potwierdziłby to każdy organizator, który z nami współpracował. Nigdy nie spóźniliśmy się na próbę, dotrzymujemy umówionych terminów itp. Szanujemy pracę innych i wymagamy aby szanowano naszą pracę.
Gdyby nie było organizacji, wręcz żelaznej dyscypliny, to przy 20 osobach (a czasem tyle bierze udział w akcjach), to tak naprawdę nigdy byśmy nie zrobili nawet jednej akcji. A mamy ich na koncie co najmniej czterdzieści cztery (jeżeli dobrze policzyłem). I są to koncerty, wystawy, warsztaty dla dzieci oraz granie do filmu. Jesteśmy więc bardzo dobrze zorganizowani!
Produkcja nie ma nic wspólnego z kreacją Podsumowując kolektyw ma dwa oblicza: totalitarny – jeżeli chodzi o produkcję, i wolnościowy – jeżeli chodzi o kreację. Ale fakt pod tym względem jesteśmy wyjątkowi, a to dlatego, że zebrała się świetna grupa ludzi, wiecznych podróżników szukających źródła czystej kreacji (takiego artystycznego Świętego Graala), wiedzących bardzo dobrze dokąd zmierzają. I najważniejsze, my to robimy bo chcemy to robić.
Wasza muzyka to zawsze improwizacja i za każdym razem efekt jest inny. Czy zauważacie jednak jakiś kierunek, w którym podąża Wasza twórczość?
Anna Janczur: Nie kierunek jest ważny, lecz fakt chęci podążania. Pojawiło się kilku nowych członków, z którymi nie miałam okazji jeszcze grać… to mnie ciekawi! I chce podążać, a jaki obierzemy kierunek? – no, to się wyjaśni, jak już zasiądziemy razem na scenie:)
Andrzej Turczynowicz: Kierunek – nieskończoność.
Paweł Sky: Andrzej pięknie powiedziane! Ja wcześniej starałem się TO COŚ opisać jako „wolność”, ale „nieskończoność” jest adekwatniejszym określeniem idei naszego kolektywu.
Matacz Dewot: Ona podąża we wszystkie strony na raz jednocześnie. Coś niesamowitego…
Łukasz Ciepłowski: Coraz większe wzajemne zrozumienie, przez co muzyka jest bardziej spójna.
Sebastian Orda-Sztark: Nie wymienię jakichś konkretnych cech muzycznych, ale z pewnością muzyka kolektywu jest coraz bardziej rozpoznawalna, nie zawaham się wymienić słowa „styl”. Myślę, że z czasem w niewymuszony sposób wyniknie sytuacja, w której ktoś słuchając kilku pierwszych dźwięków utworu będzie wiedział, że to my – niespełnione marzenie rzesz muzyków pragnących na siłę stworzyć coś oryginalnego.
w@syl: Każdy pewnie słyszy po swojemu, ale moim zdaniem transowość i klimatyczność połączona z mnogością dźwięków wzajemnie nie zakłócających się to jest TO – nie jest to łatwe ale…
Paweł Sky: …ale, u nas TO występuje!
Grzegorz Szyma: Kierunek… wolnościowy… WORLD MUSIC.
Przez 5 lat związani byliście na stałe z różnymi miejscami, w których graliście. Są to miejsca o bardzo różnym od siebie klimacie. Jaki wpływ miały one na to, co tworzyliście?
Andrzej Turczynowicz: Dobra karma jest wszędzie.
Matacz Dewot: Najciekawsze były akcje w miejscach, które nie były w 100% „nasze”, gdzie trzeba było przekonać do siebie obcą publiczność, która pierwszy raz stykała się z muzyką w 101% improwizowaną. Były to nieraz brutalne starcia, ale bardzo inspirujące.
Sebastian Orda-Sztark: Nastrój miejsca w którym się gra jest niezwykle istotnym elementem koncertowania, jednak ja na pierwszym miejscu stawiałbym sprzężenie zwrotne ze strony publiczności. Ale nasze koncerty to nie tylko muzyka, przecież równie ważny element występu stanowi malarstwo Krzysztoffa Skaina May’a, tworzącego swoje obrazy na żywo, czy instalacje i wizualizacje Jana Pieniążka.
w@syl: Bardzo fajnie wspominam koncerty w CSW, chociaż dlatego, że można było się po prostu słyszeć…
rozsądne odsłuchy na scenie to podstawa, żeby całość wyszła jak należy. A bywa mocno różnie…
Grzegorz Szyma: Marzą mi się występy terenNowego w miejscach i przestrzeniach, gdzie nie ma rozproszenia uwagi… czyli kiedy artyści i publiczność maja szansę na zanurzenie się w sobie. Nie zawsze, tak było w przeszłości…
Paweł Sky: Moim zdaniem, to właśnie dzięki tym brakom technicznym (zazwyczaj), braku odsłuchów itp, nauczyliśmy się słuchać wzajemnie, a dzięki „ludożerce” czyli publiczności, która wpadła na browara i plotki (Dobra Karma) oraz graniu do konsumpcji spożywczej czyli przysłowiowego kotleta (NWŚ) staliśmy się ZESPOŁEM, grupą która wytworzyła sobie wspólny cel. Jednym słowem, dzięki graniu w „nie koncertowych” miejscach, wytworzyliśmy „autorską przestrzeń wypowiedzi”.
I może dlatego Sławomir Gołaszewski, napisał kiedyś o naszym koncercie w CSW, że „z terenNowym lepiej się gra, niż go słucha”. Bo właśnie ta nasza „autorska przestrzeń wypowiedzi” obejmuje również publiczność, słuchając nas odbiorca, musi być świadomy, że jest częścią naszego występu. Na swój sposób uczestniczyć w „mistycznej świątyni dźwięku”, jaką dla nas terennowców jest każda akcja kolektywu. Bo każda akcja dla nas to święto i radość ze wspólnego spotkania.
Większość naszych (jeszcze przypadkowych) odbiorców, właśnie TO czyli „wolność” czy „nieskończoność” moim zdaniem jeszcze nie docenia. Czego dowodem, są recenzje typu „dobra muza na kwasa”. Czyli inaczej mówiąc, dla mnie brzmi to mniej więcej tak: „gracie tak dziwnie, że jedynie może słuchałbym tego po środkach odmieniających świadomość”.
A moim zdaniem, najpiękniejsze w życiu jest to, że NASZĄ świadomość i nasz otaczający świat możemy odbierać jak pragniemy, TU i TERAZ. Na trzeźwo – ŚWIADOMIE. Jeżeli będziemy mieli tyle siły, żeby otaczający świat zmienić według własnego wyobrażenia (wizji), a nie jak jest to zazwyczaj, że „rzeczywistość” narzuca nam jakimi mamy być to będzie jak w bajce jednoosobowej czy w naszym przypadku zespołowej.
A jak śpiewał Dezerter „Jeżeli chcesz zmienić świat – zacznij od siebie”. I właśnie my w terenNowym zaczynamy (nawet nie zaczynamy, tylko wspólnie kontynuujemy) od siebie i tylko od siebie.
A co do NWŚ, to brew pozorom, granie do kotleta wychodzi nam na zdrowie, bo A20 był jednym z naszych najlepszych koncertów, a na pewno najlepszym z zarejestrowanych na ślady (jak na razie). Urodzinowy singiel „5th anniversary of terennowy collective” zawiera właśnie nagranie z tego koncertu. Choć osobiście najlepiej wspominam koncerty w otwockim lesie (dosłownie) oraz akcję w Pałacu Kultury i Nauki, a także na warszawskim squacie Elba. I co najważniejsze, przez pięć lat nie było dla mnie koncertu czy kolektywnej akcji, która by wiązała się z negatywnymi uczuciami. I to jest piękne…
Anna Janczur: Pamiętacie pierwszy terenNowy.live? Sky, potwierdź: przed moją Afryką, squat Elba… Chyba wtedy powstała koncepcja wydzielenia „. live”, nie? To było to: wielka przestrzeń, w niej nasze prace, i nasza muzyka… kto chciał – słuchał, kto nie chciał – szedł pić albo malować, a reszta grała… Dotyczyło to zarówno kolektywu, jak i publiczności :) Znajdźmy znowu przestrzeń, w której wystarczy miejsca na echo, jak w Dobrej Karmie! Miejsce ma dla nas wielkie znaczenie, bo miejsce – jak i publiczność – wnoszą własną interpretację tego, co gramy, i jak gramy. Bez powietrza się duszę!
Paweł Sky: Pierwszy terenNowy.live był na naszej pierwszej akcji w Cafe Okna w Zamku Ujazdowskim :)
Dokumentacja Waszych działań to z pewnością niezwykle interesujący materiał. Czy poza płytą, singlem i zdjęciami coś jeszcze ujrzy światło dzienne?
Łukasz Ciepłowski: Może DVD?
Sebastian Orda-Sztark: Marzy mi się wydawnictwo (album? box?), które byłoby syntezą wszystkich naszych działań, muzycznych, wizualnych, dydaktycznych, taka kompleksowa prezentacja nas, jako wielodyscyplinarnej grupy twórczej.
Grzegorz Szyma: Tutaj także mam swoje marzenie… muzycznie ludzie już nas troszkę kojarzą, ale chciałbym by udało nam się wydać album z pracami plastycznymi artystów którzy działają w terenNowym.
Andrzej Turczynowicz: Ja myślę o serialu telewizyjnym.
Krzysztof Nieporęcki: Mam nadzieję że uda nam się wkrótce wydać album winylowy.
Paweł Sky: Pomysłów jest wiele. I pewnie niektóre zrealizujemy. Jest pomysł na archiwalną płytę „Piąta Strona Dźwięku” (nagrania z lat 2007-2011), która miała ukazać się na pięciolecie. Ale postanowiliśmy wydać singla z utworem „Alles Gute – Spanish Lesson”, który prezentuje mniej więcej obecne nasze instrumentarium (brakuje skrzypiec i automatu perkusyjnego). I tak naprawdę jest to pierwszy z dwóch planowanych singli zapowiadający naszą drugą płytę „Osobiste Muzeum Muzyki”, która jak dobrze pójdzie, będzie wydana w roku 2013, może pod koniec 2012.
Być może oba te wydawnictwa, połączymy w jedno pod wspólną nazwą „Mistyczna Świątynia Dźwięku”. Zobaczymy. Równolegle myślimy o płycie terenNowy. kids. Pomysły więc są, teraz musimy je powoli i konsekwentnie realizować. Przez te już minione pięć lat udało się nam wydać jedną płytę „Ambientność…” i jednego singla „5th anniversary of terenNowy collective” oraz znaleźć się na jednej składance „WARSAW MUSIC PACKt” i wykreować 44 akcje. A będzie tylko lepiej…
Z projektem terenNowy. kids trafiliście w dziesiątkę. Dzieciaki reagują bardzo pozytywnie. Nie myśleliście o tym, żeby na podobnej zasadzie zorganizować wspólne muzykowanie dla osób, które decydują o kulturze? Może udałoby się nawiązać sensowny dialog i dzięki temu uniknąć takich sytuacji jak ostatnio ze squatem Elba. Mogłoby się to nazywać terenNowy.office ;)
Łukasz Ciepłowski: Z dorosłymi, a w szczególności z tymi z oficjalnych instytucji nie ma tak dobrego porozumienia nawet w 1% jak z dziećmi. Dzieci są w tych spotkaniach bezinteresowne, a dorośli i to ci co decydują niekoniecznie. Perspektywy na owocny z nimi dialog – marne.
Matacz Dewot: Świetna wizja!
Sebastian Orda-Sztark: Wydaje mi się, że byłaby to próba przebicia głową muru, świat „za oknem” nie jest na nas jeszcze gotowy, potrzeba jeszcze dużo czasu i dużo… muzyki, a naszej w szczególności ;-)
Andrzej Turczynowicz: Nie jest tak źle – jeden z obecnych doradców prezydenta muzykował kiedyś na skłocie Esperanto…
Grzegorz Szyma: terenNowy.Office… mmm… good idea ? w klimatach postkraftwerkowych ;-)
Paweł Sky: Świetny pomysł! Już to widzę, akcje w centrach finansowych dla osób, które myślą procentami. Według Pierwszej Zasady Owada „dopóki ochrona nie wyprowadza, wszystko jest w porządku”, no byłoby to ciekawe doświadczenie, ale obawiam się, że mogłyby wyjść pierwiastki i szybko by interweniowała ochrona :)
terenNowy dla nas samych jest abstrakcją, piękną i ciekawą baśnią, jak by więc odebrali ją ludzie, którzy myślą tylko o zysku, zwłaszcza w ich naturalnym środowisku? A co do urzędników i decydentów. Ciemność widzę, niestety ciemność. Ale pomysł jest świetny – będziemy myśleć, bo może z tego wyjść bardzo ciekawy performance.
A squat Elba ciepło pozdrawiamy! Świetne miejsce, robiliśmy tam jedną akcję w 2008 roku http://www. terennowy. info/diy. html i była to jedna z naszych najlepszych akcji. Nieskrępowane miejsce działań twórczych! Ale niestety, albo na szczęście – tak jak w przypadku kolektywu – squaty, tymczasowość (dłuższą lub krótszą) mają wpisane w swoją rzeczywistość.
I dzięki temu ważne jest, tu i teraz. Nie ma struktur, dokumentów, jest czyste w 101% działanie. I to jest piękne. To jak z mnichami tybetańskimi, którzy tworzą Mandale z kolorowego piasku po to, aby na końcu je zniszczyć. Jak mi powiedział kiedyś Robert Brylewski „Jesteś tyle wart ile Twój ostatni projekt”.
————————————————————————————-
Dziś, 22 marca, o godz. 19, terenNowy.live wystąpi w Sali Laboratorium Centrum Sztuki Współczesnej w Warszawie w ramach programu Strefa. W jubileuszowej imprezie wezmą udział także: Robert Brylewski, Krzysztof Lewandowski, Mirt, Wolfram, Tomek Gęstwicki (wizualizacja), Paweł Dąbrowski (fotografia), Katarzyna Ogonowska – StudioGaleria “3kropki” (fotografia), Agata Pawłowska-Frączek (fotografia), Marcin Stępień (fotografia), Robert Wilczyński (fotografia). W przerwie zagra Digital Dub Machine.