Rykarda Parasol, Łódź, 7-05-2016

Ten wieczór w łódzkiej Wytwórni. Muzyka i delikatny, ale przeszywający mrokiem głos Rykardy Parasol ponownie przyniosły charakterystyczne dla tej artystki poczucie obcowania z poezją szczerego, acz gorzkiego doświadczenia przekazanego w pięknej muzycznej formie. Relacja i fotogaleria z koncertu.

Ten wieczór w łódzkiej Wytwórni. Muzyka i delikatny, ale przeszywający mrokiem głos Rykardy Parasol ponownie przyniosły charakterystyczne dla tej artystki poczucie obcowania z poezją szczerego, acz gorzkiego doświadczenia przekazanego w pięknej muzycznej formie. Sceniczna osobowość artystki stawia ją w gronie wybitnych bardów współczesnej muzyki, czerpiącej zarówno z rockowej ballady, muzyki folk i kanonów literackich.

Zdjęcia: Fotografie Anita Andrzejczak

Rykarda Parasol. Foto: Anita Andrzejczak

Emocjonalna przestrzeń zarysowana w tekstach z najnowszego albumu artystki The Color of Destruction podobnie jak w przypadku poprzednich nie jest krainą czarów i łatwych doznań. Dominuje tu symbolika nieuchronnie zbliżającego się przeznaczenia, tonącego wraku i pytania – czy lepiej bezwolnie pójść na dno, czy też spektakularnie spłonąć w ostatnim spektaklu witalności? Już w otwierającym koncert utworze A Lover’s Death Wish, w którym miłość przedstawiona jest jako samospełniająca się katastrofa można było odczuć ten ton. Cóż, taka jest poetyka tej artystki, czuć w niej zarówno temperaturę ognia Baudelaire’a, charyzmę wizji Jima Morrisona, jak i dramaturgię Nicka Cave’a. To wszystko widziane jednak z punktu widzenia kobiety, co niewątpliwie nadaje tej twórczości dodatkowej mocy.

Rykarda Parasol. Foto: Anita Andrzejczak

Mimo trudnego emocjonalnie przekazu, charakterystyczny głos i wokalna energia Rykardy Parasol przykuły uwagę od pierwszych taktów. Po The Cloak Of Comedy z poprzedniego albumu zabrzmiały kolejne z The Color of Destruction – An Invitation To Drown i The Loneliest Girl in the World. Mimo zaledwie trójki muzyków obecnych na scenie muzyka zabrzmiała kompletnie i doskonale pod względem wykonawczym.

Rykarda Parasol. Foto: Anita Andrzejczak

W środku sceny dominowała drobna i smukła sylwetka wokalistki z czarną gitarą akustyczną. Towarzyszyli jej dwaj znakomici polscy muzycy – klawiszowiec i akordeonista Miłosz Wośko i Robert Rasz na perkusji. Obaj panowie dodatkowo wspomagali Rykardę Parasol w partiach wokalnych niektórych utworów. Doskonały klimat a’la vintage uzupełniały organowe, analogowe brzmienia instrumentów Miłosza Wośko.

Rykarda Parasol. Foto: Anita Andrzejczak

Robert Rasz. Foto: Anita Andrzejczak

Sczególnie energetycznie zabrzmiały mniej balladowe i cieplejsze w swej temperaturze The Ruin and the Change, nieco “kowbojski” Your Safety Is My Concern oraz żywiołowy i hipnotyczny Drinking Song ze starszej płyty For Blood and Wine.

Rykarda Parasol. Foto: Anita Andrzejczak

To był jeden z tych rzadko zdarzających koncertów, z którego nie ma ochoty się wyjść w żadnym momencie a wszystkie twarze niemal bez przerwy wpatrzone są w scenę. W trakcie koncertu wokalistka zażartowała nawet, że wydaje jej się jakby cała, niewielka i kameralna, ale szczelnie wypełniona sala wirowała wokół niej dookoła. Zaraz potem dodała jednak, że chodzi o… mikrofon.

Rykarda Parasol. Foto: Anita Andrzejczak

Trzeba przyznać, że odbierana na żywo muzyka Rykardy Parasol to wartość wyjątkowa. Jest w stanie wyłączyć słuchacza spoza realnego świata, bez względu na to, co w nim się kryje. Nietrudno o to szczególnie, jeśli ze sceny padają słowa bliskie prawdy o ludzkich emocjach…

Rykarda Parasol. Foto: Anita Andrzejczak

Ładnym akcentem ze strony artystki było zadedykowanie utworu Ready To Burn grupie Nash, której koncert poprzedził jej występ i której współzałożycielem jest Miłosz Wośko. Delikatna struktura tej piosenki rzeczywiście koresponduje z bardziej stonowanym niż drapieżna nierzadko muzyka Parasol repertuarem warszawskiej formacji. To był oficjalny koniec koncertu, ale oczywiście po serii pokłonów w stronę publiczności nastąpiły nieuniknione bisy.

Rykarda Parasol. Foto: Anita Andrzejczak

Bisując Rykarda Parasol już bez gitary, z pełną gracji dynamiką wykonała między innymi dwa starsze i doskonale znane fanom utwory – poruszającą balladę Kindness, You’re Killing Me i regularnie zamykający koncerty ku pokrzepieniu serc po dość dużej dawce mrocznych emocji One for Joy!. Owacje na stojąco w trakcie których Rykarda Parasol podziękowała Łodzi za doskonałe przyjęcie oraz obiecała rychły powrót trwały kilka minut…

Rykarda Parasol. Foto: Anita Andrzejczak

Doskonale, że artystka tego kalibru, dzięki swojej współpracy z warszawską agencją i wydawnictwem Chaos Management Group oraz z alternatywną formacją Heart & Soul tak często gości w Polsce. Dear Rykarda Parasol – hope to see you back soon in Poland!

Rykarda Parasol, Klub Wytwórnia, Łódź, 7.05.2016 r.

Setlista

1. A Lover’s Death Wish (For V)
2. The Cloak Of Comedy
3. An Invitation To Drown
4. The Loneliest Girl in the World
5. I Vahnt Tou Beh Alohne
6. The Art Of Libertee
7. The Ruin And Change
8. A Drinking Song
9. Wedding Time
10. Your Arrondissement or Mine?
11. Your Safety Is My Concern
12. Ready to Burn

13. Kindness, You’re Killing Me
14. Le Fils du Pere Noël (cover by Jacques Dutronc)
15. One for Joy!

Rykarda Parasol. Foto: Anita Andrzejczak

Rykarda Parasol. Foto: Anita Andrzejczak