Od pierwszych, porywających taktów “Hypertension” słychać, że Nine Six Project to bezczelny, ale jakże zbawienny dla fanów klasycznego, dobrego walnięcia anachronizm. Zespół ma jednak najwyraźniej w odwrotności nosa panów krytyków i ich nieuniknione porównania do epigonów grungowego grania. I słusznie. Anachronizm to bowiem, jak się okazuje, pozorny. Czemu? O tym za chwilę, a właściwie teraz.
Żyjemy w czasach, gdy niezliczone młodociane składy próbują sprzedać towary rockopodobne pod butikową fasadą i pleksiglasem wabiącym fanki Hanny Montany. Co bardziej ambitni z nich, podążając za kuszącą perspektywą stworzenia czegoś odkrywczego, pompują klasyczne riffy elektronicznymi sterydami.
Klasycy dla odmiany gonią na ogół własne ogony. Chris Cornell kombinuje na boku z raperami lub odgrzewa wczorajsze zupy, a Pearl Jam i Alice In Chains robią to samo co od lat, też nieźle, tylko że jakby mniej spektakularnie.
W tej sytuacji taki album jak “Mind Control TV” to po prostu rzadko osiągalne trafienie do utęsknionego środka :) Złote rockowe brzmienia lat 90′ powracają tutaj w nowym wcieleniu. Słuchając płyty nachodzi refleksja, czy to nie wtedy właśnie osiągnięto doskonałość w uwalnianiu ekspresji wieku nieskończonego dojrzewania przy pomocy przesterowanych gitar?
A poza tym, czy tylko Jack White czy Twin Shadow mają prawo do bezwstydnego, choć twórczego odgrzewania tego, co najlepsze w kolejnych dekadach historii rocka?
Całkiem prawdopodobne, że jest na tej płycie kilka kompozycji, które dwadzieścia lat temu wydane i wypromowane przez znaczącą wytwórnię za oceanem wprowadziłyby Nine Six Project do klasyki rocka. Wydane teraz, mogą za to zwrócić uwagę bardzo wielu fanów, w bardzo różnym wieku. Tych fanów, którzy czekają na czadowe i hymnotyczne numery do śpiewania i wariactwa na imprezach czy koncertach.
Oprócz wspomnianego “Hypertension” skutecznie hymnotyzują “Lifephobia”, “Ladyjail” czy choćby “My Cause For Life”. Do stanu stabilnego krążenia przywraca odbiegający nieco od reszty i kończący płytę “Here”, typowy i klimatyczny zamykacz większej całości.
Są tu jeszcze dwa atuty, o których nie wypada nie wspomnieć. To doskonała produkcja oraz wyśmienity, dystansujący słowiańską angielszczyznę wielu krajowych frontmanów wokal Maćka Prusińskiego. “Na znieczuleniu”, jedyny kawałek z polskim tekstem na tej płycie (też potencjalny radiowy hit) brzmi w zasadzie jak dowód na to, że zespół faktycznie jest z Polski.
Można się zastanawiać, czy jeden to nie za mało na podbój krajowego poletka glorii i chwały… Tylko po co? Z analizy materiału wynika nad wyraz, iż chłopaki kolejnym Feelem być nie chcą i że interesuje ich raczej bezkres tego, co za horyzontem.
A teraz mała rutyna, czyli słowo o historii zespołu. “Mind Control TV” to płytowy debiut muzyków młodych, ale posiadających duże doświadczenie na rynku muzycznym. Współpracują zawodowo z wieloma gwiazdami polskiego rocka i muzyka jest dla nich źródłem utrzymania. Swego czasu postanowili na szczęście połączyć siły i stworzyć coś własnego, co w sercach im siedziało. A siedziało, jak się okazuje bardzo wiele.
Mimo że zostali zauważeni przez jurorów kilku znaczących imprez o sporym zasięgu medialnym, to do wydania ich pierwszej dużej płyty przyczynił się MegaTotal.pl. I to jest dla nas nobilitujące. Teraz ich płyta, nie przypadkiem czterdziesta w naszym katalogu jest do Waszej dyspozycji!
Kup tę płytę w sklepie MegaTunes
Strona zespołu
Płytę sfinansowali Fani z serwisu MegaTotal.pl
1. ruda12370
2. psms
3. chokebore
4. szelo
5. legac
6. vollia
7. soul
8. aligator44
9. tf68nashorn
10. kondziopl
oraz 132 innych.
Płytę nagrał zespół w składzie:
Marcin Limek – gitara, programowanie samplera
Maciek Prusiński – śpiew
Łukasz Damm – bas
Piotr Matysiak – perkusja, instrumenty perkusyjne
Utwory na płycie:
01. Hypertension
02. His Story
03. Ladyjail
04. Just A Man
05. Broken Down
06. Your Choice
07. Na znieczuleniu
08. I Take On Trust
09. Unnoticeable
10. Lifephobia
11. Supersong
12. Safe
13. My Cause For Life
14. 120
15. Here