Wczoraj artysta znany jako Dorian Mono i Ultrasound zakończył zbieranie środków na wydanie czwartej płyty. Na tę okoliczność o spojrzenie na świat i plany na przyszłość przepytywał go Artur Szuba.
Jesteś jedynym megatotalowym artystą, któremu w krótkim czasie, jako Dorian Mono i Ultrasound, udała ci się nie lada sztuka zebrania funduszy na cztery krążki. Jak to się robi i czy nie za dużo tego szczęścia na raz?
Nie sądzę, by była to sztuka. Każdy zdolny człowiek, wierzący w siebie ma tu szanse. Megatotal to takie fajne miejsce, które pozwala zrobić pierwszy krok w drodze do realizacji zaplanowanej wizji siebie, jako artysty.
Jednakże uważam, że wizja taka powinna być już określona, jako cel a nie tworzona na żywo w trakcie “biegu”. MT pozwala na pewnego rodzaju otrzymanie lekcji showbizu.
Mamy tu przyjaźnie, mamy recenzentów, konkurencję, która nie przebiera w środkach. To tu młody artysta może odkryć, że gdy ktoś się uśmiecha, nie znaczy, że go lubi a po prostu “chce ubić jakiś interes”. Właśnie tu otrzyma od kogoś “nóż w plecy” albo przeczyta recenzję napisaną przez NN, do której ustosunkowanie się nie będzie możliwe, nie wspominając o bezkarności autora. Każdy może pomówić Cię o wszystko i to bezkarnie. To właśnie jest siła MegaTotal.pl.
Artysta, który tu zaczyna, będzie już przygotowany do tego na zewnątrz! No i najważniejsze… każdy pozna kilka osób, które będąc świadkami jego narodzin jako artysty, staną się Przyjaciółmi przez wielkie P. I to należy traktować priorytetowo.
W osiągnięciu celu, jakim jest uzbieranie środków płatniczych na wydanie płyty, pomóc może kilka czynników. Nieodzowna jest obecność artysty wśród społeczności MT. Istnieje takie marketingowe określenie – sprzedawać siebie. Artyści są grupą ludzi, którzy z natury poświęcają się swojej twórczości w każdej wolnej chwili poza pracą zarobkową (no chyba, że ich praca zarobkowa wiąże się właśnie z muzyką), więc nie posiadają stricte marketingowej wiedzy.
Co najgorsze, próbują swoja niewiedzę akceptować, nazywając marketing manipulacją. Działają w ten sposób przeciwko samym sobie, bo to, czego nie wiem ja, wie konkurencja… i “nie zauważają że chłopcu grającemu w 21 wieku na fujarce nie wystarczy już tylko fujarka”. Każdemu Artyście myślącemu o przyszłości mogę poradzić tylko jedno. Idź do najbliższej księgarni, wydaj 100 złotych i kup… “Marketing” Kotlera.
Ukrywasz swoją tożsamość, pracujesz w tajnych służbach? Tylko nie mów, że jesteś tym słynnym Tomaszem z CBA… :)
I tu dochodzimy do sedna. To, co widzimy w mediach to wizerunki wykreowane zazwyczaj przez sztab fachowców zatrudnionych przez korporacje, które dostosowują cały wizerunek do intensyfikacji efektu synergii. W ten sposób powiększają zyski czerpane z artysty do maksimum. Mój wizerunek zaplanowany jest w celu osiągnięcia pewnego efektu. Czy uda mi się? To okaże się w przyszłości.
No i jest pewna zaleta tego rodzaju wizerunku. Chronię część swojej prywatności, która potrzebna jest każdemu. Zawsze znajdą się osoby, które zrobią ci zdjęcie i pobiegną umieścić je w necie bez pytania o twoje zdanie. Przecież nie będziesz wysyłał pozwów do nich, bo mijałoby się to z logiką chęci zaistnienia. Po prostu ochrona prywatności stanowi jeden z najważniejszych elementów wizerunku Doriana Mono.
Jak powstają twoje piosenki? Twój warsztat pracy…
Historia mojej miłości do komputera, jako instrumentu zaczęła się dość dawno, kiedy to brzmienie Abello [zespołu, w którym grał kiedyś Dorian Mono – przyp. red.] uważałem za zbyt przeciętne i nie wnoszące nic do muzyki.
Rozpocząłem eksperymentowanie, które nie było zbyt akceptowane przez kolegów z zespołu. Z czasem zaczynałem odkrywać “narzędzia” takie, jak synteza subtrakcyjna czy modulacja kołowa. Z czasem odkryłem piękno zastosowania obwiedni, modulacji i efektów do uzyskiwania bardziej wyrafinowanych brzmień. Po drodze zacząłem się interesować samplingiem i wszelkiej maści narzędziami VST. Zaczęły powstawać proste formy muzyczne. No i zaczęło się…
Mógłbym pisać o tych wszystkich cudach, które można wyczyniać na komputerze bez końca. Dziś świadomość, że płytę, jako produkt można opracować w granicach portów USB laptopa wskazuje mi pewien kierunek, w którym chciałbym dążyć.
Komponujesz, piszesz teksty, śpiewasz?
Tak. Próbuję komponować, próbuję pisać teksty, próbuję oddać emocje poprzez śpiew… nie tańczę. 200 centymetrowy facet tańcząc wygląda trochę dziwnie. Widać go zawsze wśród tańczących.
Nie da się wyrzec “analogowych form tworzenia”. Tworzenie jest jedyną chyba niezaplanowaną rzeczą, która mnie otacza. Siedzę w pracy. Ktoś do mnie mówi, a ja nagle mówię do niego powtórz i zapisuję na kartce. Fajne zdanie, może się przyda i do kieszeni. Słyszę dźwięk zepsutego wentylatora i próbuję odtworzyć jego brzmienie na filtrach po powrocie do domu.
Już wszyscy przywykli do takich moich zachowań. Otaczają mnie wspaniali ludzie, którzy nawet nie zdają sobie sprawy z tego, jak ważną są częścią mojego życia. Muszę im to kiedyś powiedzieć.
Nie tylko muzyka jest twoją pasją, wiem, że bliska jest ci również twórczość plastyczna…
Malowanie jest jedną z moich masek. Można by rzec, że gdzie jak gdzie, ale w tym odpoczywam całkowicie. Ta historia rozpoczęła się już w podstawówce, choć nauczyciele stawiali na literaturę. Wystarczyło spojrzenie na kilka prac Kandinskiego i tak się zaczęło… Bieg wydarzeń życiowych oraz przemiany na zewnątrz, zaangażowały mnie w zupełnie inne pokłady zawodowe. Malowanie “poszło na strych tylko by odwiedzać je czasami”.
Najtrafniej i najpełniej wyrażasz siebie muzyką czy obrazami?
Bardzo trudne pytanie… wszystko, co robię wyraża mnie… nawet budowanie strategii marketingowej można ubrać w ramki i nazwać sztuką… to zależne chyba od człowieka, czy robi to mechanicznie, czy raczej wkłada w to jakieś swoje uczucia.
Czym zaskoczysz nas w 2010 roku?
Chyba czym nie zaskoczę Was w tym roku. Szykuje się trochę tych zaskoczeń. Po pierwsze, społeczność w końcu dowie się, dlaczego tak, a nie inaczej, bo odpowiedź już niedługo. Następne zadanie, to całkowite skupienie się na promocji internetowej poza MT. Swoiste agresywne budowanie marki Doriana Mono, którego priorytetem jest istnienie w każdej wyszukiwarce na świecie… oraz innych bardziej dochodowych pokładach Internetu.
Oczekuję wraz z premierą “niespodzianki” ataków w sprawie sprowadzenia muzyki do stricte marketingowego produktu ze strony artystów, którzy są na MT dla idei, bo na album “nie zbierają”. Ja po prostu jestem świadom, jakie możliwości otwiera przed nami Internet.
Pozostaje nam zatem czekać na gotowe już krążki i obiecane niespodzianki. Dziękuję za rozmowę i życzę powodzenia.