Artyści DOMOFFON Festival 2016:

To dopiero druga edycja wydarzenia, które już uzyskało kultowy status na festiwalowej mapie Polski. 26. i 27. sierpnia w Łodzi na terenie Off Piotrkowska zagrają artyści niszowi i niezależni, znani na całym świecie i debiutanci egzystujący na peryferiach pop kultury. Oto ich prezentacja, Dużo muzyki i informacji.

To dopiero druga edycja wydarzenia, które już uzyskało kultowy status na festiwalowej mapie Polski. 26. i 27. sierpnia na terenie pofabrycznych przestrzeni łódzkiego kompleksu Off Piotrkowska zagrają artyści niszowi i niezależni, znani na całym świecie i debiutanci egzystujący na bezkresnych peryferiach pop kultury. Oto ich obfita prezentacja. Dużo muzyki i informacji.

DOMOFFON 2016

Tu można kupić bilety i karnety.
Uwaga! Bilety i karnety do nabycia także w Klubie DOM. Łódź, ul. Piotrkowska 138 / 140.
Wydarzenie na Facebooku.

W niedzielę 30 sierpnia ubiegłego roku, każdy kto w nocy lub nad ranem opuszczał teren Off Piotrkowska miał poczucie, że uczestniczył w czymś naprawdę wyjątkowym. Koncerty i towarzyszące im wystawy oraz wydarzenia trwały od sobotniego popołudnia aż do świtu. Festiwal zachwycił muzyczną różnorodnością twórców, których w niedefiniowalny słowami i gatunkami sposób połączyły industrialny klimat Łodzi oraz wspólna wszystkim pasja do nieskrępowanych poszukiwań bez oglądania się na fochy machiny mainstreamowych mediów. Tu można zapoznać się z relacją z ubiegłorocznej edycji, której ozdobą był koncert legendarnej brytyjskiej formacji The Fall.

The Fall na Domoffonie 2015. Foto: Anita Andrzejczak

W tym roku organizatorzy, ekipa klubu Dom z Łodzi oraz agencja Distorted Animals booking, mimo ograniczonego budżetu zgromadzili zdumiewająco bogaty i ciekawy line up. Zapowiada się to fantastycznie od piątku do niedzielnego poranka, na wszystkich trzech scenach! Warto już teraz rezerwować noclegi w Łodzi w ostatni weekend sierpnia. Oto prezentacja artystów DOMOFFON 2016. Post punk, indie rock, industrial, Berlin techno, minimal, experimental, międzygatunkowe hybrydy… Kultowe gwiazdy sceny niezależnej, muzyczni autsajderzy, debiutanci – wszystko tam zabrzmi, wszyscy się tam pojawią. Lećmy alfabetycznie. I od razu info – kiedy grają…

===

ANJA KRAFT (Sobota, 27.08, godz. 22.00, Scena Galeria Off)

„Královna temného techna” – zapowiadał jej występ jeden z klubów w czeskim Brnie. Ona sama mówi: – Zawsze ciągnęło mnie w stronę mroku i głębi. Wychowana na brzmieniach progressive i trance Anja Kraft jest jedną z czołowych postaci warszawskiej sceny klubowej – imprezy organizowane pod szyldem Electrified regularnie goszczą w takich klubach jak Nowa Jerozolima, 1500m2 do wynajęcia czy Luzztro. Jeśli macie ochotę na chwileczkę głębokiego zapomnienia, nie przegapcie jej wizyty na Domoffonie. [źródło: materiały DOMOFFON FESTIWAL]

===

BETTER PERSON (Sobota, 27.08, godz. 22.00, Scena Klub DOM)

Better Person. Foto: Presskit www.meltbooking.com

Pamiętacie jeszcze zespół Kyst, zawiązaną w Norwegii rodzimą nadzieję indie-folku sprzed kilku lat? Jeden z frontmanów Tomasz Biliński wypłynął na międzynarodowe wody jako Coldair. Drugi – Adam Byczkowski – po okresie przygód m.in. z luminarzem kanadyjskiej sceny indie Seanem Nicholasem Savage’em także zaczyna pokazywać się na świecie na własnej łodzi, za port macierzysty mając Berlin, za banderę – tamtejszą wytwórnię Mansions and Millions, a za imię na burcie – Better Person.

Rozkaz: „cała wstecz!”, w sam środek lat 80. Ku rozczulająco oldskulowym syntezatorom, prostym automatom perkusyjnym, niepozwalającej się podnieść z łóżka melancholii w duchu Sade i obnażonym emocjom rodem z nurtu new romantic. Ten smutas jest w swej dziedzinie tak dobry, że wcale nie będziecie mieli ochoty go pocieszać. Usiądziecie po prostu o świcie przy stoliku i zasłuchani, zapatrzeni, wydmuchniecie dym ku bladnącym kolorofonom i zanucicie cicho z Adamem: „all that I have is a sentiment…”. [źródło: materiały DOMOFFON FESTIWAL]

Projekt Byczkowskiego jest często porównywany do twórczości kultowego avant popowego artysty Arthura Russela, trochę niezasłużenie. W podobny sposób scala on delikatność wczesnego R&B lat 80′ z chłodniejszym powiewem gotyckiej mistyki, aczkolwiek robi na swój indywidualny sposób. “Sentiment” to ekspresja duszy, łagodnej być może jak dźwięki Russela, ale od delikatności jednak dalekiej. Byczkowski spokojnie spogląda tu na źródła swej muzycznej melancholii a jednocześnie pewnie przebija schematy gatunkowe łącząc w niezauważalny sposób odległe dźwiękowe przestrzenie. [źródło: www.undertheradarmag.com]

===

BLUSH RESPONSE (Sobota, 27.08, godz. 23.00, Scena Galeria Off)

Blush Response. Foto: Cristina Cipriani / www.cristinaciprianiphotography.com

Który to już Amerykanin próbuje swych sił w Berlinie i któremu to już muzyczna stolica Europy (sorry, Londyn!) otwiera głowę na nowe idee i prądy? Joey Blush zaczynał kilka lat temu od dość szablonowego EBM, by na płycie „Tension Strategies” (2013) odejść od electro-industrialnej ortodoksji i pogrzebać a to w dubstepie, a to w postpunku, a to w klimatach bliskich Nine Inch Nails. – Uwielbiam industrial, ta muzyka ma w sobie mrok, który niezmiennie mnie fascynuje, ale nie chcę powtarzać tego, co już zostało zrobione – tłumaczył wtedy.

W Berlinie Blush klubowo się rozbisurmanił, zaprzyjaźnił się i koncertował z innymi stacjonującymi tam rodakami – z postpunkowej rewelacji The Soft Moon (przygotował też dla nich remiks), aż w kwietniu wydał instrumentalny album „Reshaper” – z muzyką wciąż raczej utrzymaną w barwach nocnych, ale znacznie bardziej eksperymentalną i wielowymiarową. Amis go home? Amis go Dom. Domoffon. [źródło: materiały DOMOFFON FESTIWAL]

Joey Blush: Komputery są obecnie niezbędnym elementem nagrania i produkcji muzycznej i już zawsze pozostaną. Wygoda i elastyczność jaką daje DAW (Digital Audio Workstation) po prostu deklasuje inne techniki rejestracji dźwięku. Sztuka polega jednak na tym żeby nie przegiąć i pozostać w tym wszystkim szczerym twórcą, człowiekiem. Są zawsze złe i dobre drogi. Kiedy komputer staje się remedium na brak kreatywności zaczyna się problem. A jednocześnie nie trzeba grać na instrumencie by tworzyć wartościową muzykę. Tym instrumentem może być komputer. Jestem zatem fanem wszelkiego rodzaju oprogramowania muzycznego, głównie za nieskończoność opcji jakie oferuje. Uwielbiam jednak ten rodzaj fizycznej więzi z żywym instrumentem, którego żaden software wciąż nie jest w stanie zapewnić. Kiedyś pewnie tak się stanie i wtedy na pewno z tego skorzystam, łącząc analogowe z cyfrowym.
[źródło: www.idieyoudie.com]

===

CHICKS ON SPEED (Sobota, 27.08, godz. 19.30, Scena Główna plenerowa)

Chicks on Speed. Foto: www.liveinphotos.com

Mistrzynie kiczowatego alternatywnego popu? Eksperymentatorki parodiujące różne nurty muzyki i sztuki? Żeński kolektyw artystyczno-feministyczny? Chicks On Speed w przyszłym roku świętować będą 20. urodziny, a dziennikarzom ten fenomen wciąż wymyka się. Od początku zresztą nie mieli z nimi łatwo, bo Chicks On Speed powstał w głowach dwóch studentek monachijskiej ASP (Australijki i Amerykanki) jako grupa fikcyjna – były już koszulki, okładki kaset i płyt, ale żadnej muzyki, a założycielki w dodatku udawały w klubach didżejki, odtwarzając przygotowane wcześniej nagrania.

Kilka lat później Chicks On Speed płynęły już na samym szczycie wznoszącej fali electroclashu, gatunku zrodzonego z połączenia electro, popu i punk rocka. Ale jeśli Chicks On Speed są dziś ikoną, to wcale nie dlatego, że miały przemożny wpływ na to, jak brzmiała muzyka w pierwszych latach tego stulecia, ale dlatego, że od początku muzyka była równie ważnym składnikiem ich działań co wideo, projektowanie ubrań, działania happenerskie czy wideo. Ich nieprzewidywalne koncerty-performance’y oglądali zarówno bywalcy MoMA czy Tate Modern, fani Red Hot Chili Peppers (którzy zresztą dziewczyny chóralnie wybuczeli) czy, jak ostatnio, publiczność słynnego berlińskiego teatru Volksbühne.

Co pierwsze ekscentryczki electroclashu zaprezentują w Łodzi? Urządzą mały pokaz mody? Będą, jak kilka lat temu w Warszawie, grać na maszynach do szycia? A może namalują piersiami obrazy? Nie wiemy. I pewnie do końca nie wiedzą też tego same artystki. [źródło: materiały DOMOFFON FESTIWAL]

Warto dodać, że kreują również wiele pobocznych projektów, w których uczestniczą również inni, zaproszeni artyści. Jednym z tych projektów jest Voodoo Chanel, grupa performatywna okreśająca swoje działania jako “Elektronikę Nowych Światów”, “Odmienne Stany Świadomości”, “Tranceformance” czy “Antyczny Futuryzm”. Melissa Logan: Voodoo Chanel jest niezależną formacją która może egzystować w ramach Chicks On Speed, ale także żyć własnym życiem. Przykładem jest organizwany przez nas festiwal voodoo. Voodoo Chanel założono w Abidjanie, stolicy Wybrzeża Kości Słoniowej.

http://vimeo.com/137476728

Logan: W 2010 roku zaangażowali się w ten projekt Nadine Jessen z Kampnagel Theater w Hamburgu, Shaggy Sharoof – gwiazda muzyki pop z W.K.S. Całość wyewoluowała jako część większej akcji zainicjowanej przez reżyserów teatralnych Gintersdorfera i Klaßena, którzy zaprosili wielu artystów do afrykańskiej stolicy. Wielu utalentowanych ludzi z którymi wtedy pracowałyśmy sprawiło, że o projekcie wkrótce zrobiło się głośno w całym mieście. Symbol Voodoo Channel odkryłygdzieś śmy na miejscowym rynku. To nie było graffitti, było po prostu namalowane. “Ukradliśmy” je na swój własny użytek.

Voodoo Chanel

Voodoo jest religią, formą wiary. Wiara jest częścią ludzkiego życia, bez względu na to w jakie bóstwa wierzysz, czy też jesteś ateistą. Moda jest czymś podobnym w naszym życiu – może kompletnie ją ignorować, ale i tak zawsze będzie obecna.
[źródło: www.schirn.de]

===

DAX J (Sobota / niedziela, 27.08, godz. 2.00, Scena Galeria Off)

Dax J. Foto: www.mixmag.net

Jedna z jego epek nosi tytuł “Sephora”, ale nie liczcie na atmosferyczne pachnidełko. Wsłuchując się w bit pulsujący dwa-trzy razy sekundę, zanurzając się w zimnych przestrzeniach dalszych planów, zachwycając się, jak teutońska wręcz mocarność przenika się z parkietową lekkostrawnością, zgadujemy, że Dax J nie może tworzyć nigdzie indziej niż w Berlinie. I tak jest w istocie, choć ten producent, didżej i właściciel wytwórni Monnom Black pochodzi z Londynu – co zresztą słychać w jego dawniejszych nagraniach, zdradzających pacholęce uwielbienie dla drum’n’bassu i rave’u.

http://youtu.be/SklHmIyk9aI

Wydany w zeszłym roku, już po zwrocie ku techno, album „Shades of Black”, który wszedł nawet na szczyt listy najlepiej sprzedających się płyt w Juno, najważniejszym internetowym sklepie z muzyką elektroniczną, katapultował go o kilka klas rozgrywkowych i rozrywkowych wzwyż. Przed rokiem Dax J grał na Glastonbury, w tym dyrygował wielotysięcznym tłumem na holenderskim festiwalu Awakenings. Załóżcie na nogi wygodne buty, do serca weźcie maksymę z tytułu kawałka Dax J – „Wir Leben Für Die Nacht” – i wbijajcie pod didżejkę! [źródło: materiały DOMOFFON FESTIWAL]

http://youtu.be/EiAmeO-3etQ

Dax J: Myślę, że kluczem do tego co dotychczas udało mi się osiągnąć nie są jakieś specyficzne, zwrotne momenty ale niezmienne podejście i szacunek do ciężkiej pracy, długie godziny w studiu i wiara że mogę przełożyć na dźwięki wszystko co urodzi się w mojej głowie, bez względu jak nieosiągalnym się wydaje. Nic nie zastąpi ciężkiej pracy i dlatego tak często znikam w studiu, szlifując swoje umiejętności często nawet wbrew własnemu poczuciu komfortu. Nawet kiedy czuję, że już nie pracuję efektywnie wciąż próbuje iść do przodu. Mogę sobie na to pozwolić bo muzyka jest moją pasją. Czasem gdy nie ma mnie w studiu dłużej niż dwa dni zaczynam czuć się winny i muszę znaleźć od razu nowy pretekst by tam wrócić.
[źródło: www.okkana.com]

http://youtu.be/bkYIKe4ldQU

===

DEMOLKA (Piątek, 26.08, godz. 23.15, Scena Klub DOM)

Demolka. Foto: Anita Andrzejczak

W kategorii zespołów o nazwach znaczących – dziesięć punktów na dziesięć. Ten duet to kolejne cudowne dziecko łódzkiej sceny, choć założone przez muzyków całkiem już dorosłych (przynajmniej metrykalnie). Dziewczyna Rakieta – choć na scenie zachowuje się raczej niczym Pająk Karateka – to obdarzona ostrym głosem z wyrazistą, nowofalową manierą wokalistka, którą niektórzy mogą pamiętać z Protoplazmy czy Mikrowafli. Procesor Plus to klawiszowiec 19 Wiosen, jeden z najbardziej zapracowanych didżejów Grupy Wyszehradzkiej oraz, co w tym wypadku najważniejsze, filar polskiej sceny electropunkowej.

Na debiucie sprzed czterech lat Dziewczyna Rakieta, przy mocnym, tanecznym i uwodząco melodyjnym syntezatorowym akompaniamencie Procesora, snuła ubraną w szaty science-fiction opowieść o walce o człowieczeństwo, miłości i seksie, dążeniu do wolności i lęku przed śmiercią. Gdzie Rakieta wystrzeli na nowej płycie? Odpowiedź już na Domoffonie. [źródło: materiały DOMOFFON FESTIWAL]

===

DENA (Piątek, 26.08, godz. 18.00, Scena Główna plenerowa)

W czasach gdy krytycy i dorastająca generacja europejskiej recesji zachłysnęli się anty-materialistycznym przekazem “Royals” Lorde, niejaka Denitza Todorova, znana jako DENA, zgłębiła znacznie wcześniej ten wątek… W odróżnieniu od piosenki z Antypodów singiel bułgarki Cash, Diamond Rings, Swimming Pools porusza temat z bardziej intensywną pulsacją i jednocześnie bez wątpliwości, że bieda może być “cool”. Raczej nie może. Osobowość wokalistki i doskonała, berlińska produkcja debiutanckiego albumu Deny Flash każą jednak wierzyć, że na scenie Domoffonu zaprezentuje się w całej pełni zaprezentowanego na krążku bogactwa brzmień.

===

FORMACJA CMENTARZ (Piątek / sobota, 26.08, godz. 1.45, Scena Klub DOM)

Gdyby black metal był hip-hopem i miał wyczucie autoironii, brzmiałby jak Formacja Cmentarz. W przebojach składu z warszawskiego Grochowa krew tryska wszystkimi otworami, mordercy są od razu nosicielami wszelkich zboczeń, a Bóg nie ma białej brody św. Mikołaja. Ale teksty to nie wszystko – Formacja Cmentarz nie cieszyłaby się dziś statusem legendy undergroundu, gdyby nie hipnotyzująca, psychodeliczna muzyka oraz melodeklamowany, kaznodziejski rap Reprezentanta Śmierci, jednego z najoryginalniejszych głosów w całym polskim hip-hopie. Oprócz klasyków z albumu „W obliczu śmierci” na Domoffonie nie zabraknie mrożących krew w żyłach kawałków z szykowanej bodaj już od dekady płyty „Nekropolia w porze nocnej”. [źródło: materiały DOMOFFON FESTIWAL]

Powstająca aktualnie płyta – “Nekropolia W Porze Nocnej”; wzbudzała kontrowersje już na wiele miesięcy przed wciąż oczekiwaną premierą, głównie za sprawą utworu “Ojcze Nasz”, którego fragment tekstu opublikowany został na grogra.com w Święta Bożego Narodzenia. Reprezentant Śmierci: Zapewniam wszystkich, że nie będzie to jedyny utwór wzbudzający kontrowersje. Wracając do Ojcze Nasz, to naprawdę wielu ludzi przyznało nam racje, po zapoznaniu się z naszymi argumentami. Premiera utworu odbędzie się w Święta Zmartwychwstania Pańskiego w roku bieżącym. Jak tu wielbić imię boga, gdy jest nim skurwiały tyran…
[źródło: www.hip-hop.pl]

===

HOSZPITAL (Piątek, 26.08, godz. 14.00, Scena Główna plenerowa)

Hoszpital. Foto: Paulina Jarysz
Muzyka: gitarowa. Język: polski. Teksty: bezpośrednio roztrząsające emocjonalne galimatiasy autora. Nie, na Domoffonie nie zagra zespół na literę C. Nie zagra też zespół na literę H. To znaczy – zagra, ale nie ten od pluszowego misia. Jeśli już porównywać poznański Hoszpital do innego polskiego składu, to raczej byłaby to łódzka grupa Bruno Schulz sprzed kilku lat.

Lider i wokalista Michał Bielawski nie boi się ani szeptu, ani vibrata, ani teatralnej niemal ekspresji, a zespół, choć operuje w formacie klasycznego rockowego tria i dobrze czuje się w formacie zwrotka/refren, to ma głowę otwartą na brzmieniowe i rytmiczne eksperymenty. „Hoszpital nie jest już nieśmiałym kochankiem szturmującym serca dziewczyn melancholią i wierszami Bursy, ale rozgorączkowanym tancerzem na smutnym disco” – napisali sami o sobie przy okazji wydania wiosną drugiej płyty „Horor”. Zatańczymy? [źródło: materiały DOMOFFON FESTIWAL]

===

KASECIARZ (Sobota, 27.08, godz. 14.00, Scena Główna plenerowa)

Kaseciarz. Foto: Karolina Lewandowska

Głodny/a? Weź kawał melodyjnego kalifornijskiego surf rocka, dodaj dużo – koniecznie nieumytych! – grunge’owych przesterów i rozstrojeń, mieszaj w średnio skoordynowany sposób, dorzucając psychodeliczne jagody z jaskiń w Appalachach (wiemy, że jagody nie rosną w jaskiniach, ale to naprawdę nie ma żadnego znaczenia). Na koniec dopraw do smaku naturalnym aromatem o smaku nowosądecko-krakowskiego dziadostwa i spożywaj na gorąco. Ale zamiast się męczyć, wybierz się na koncert Kaseciarza, jednego z większych rock’n’rollowych odkryć na polskiej scenie. Wyrosło ono z jednoosobowego projektu Macieja Nowackiego, który po nagraniu debiutu „Surfin Małopolska” poszerzył skład do tercetu.

Furorę wśród garażowców starszych i młodszych zrobiła płyta inspirowana serialem „Renegat” płyta “Motörcycle Rock And Roll”. Tzw. fanbejs poszerzył jeszcze ubiegłoroczny album „Gay Acid”, koncept album opowiadający o rzekomych losach muzyka amerykańskiego zespołu DuVraine Connection z lat 70. Morał z historii snutej na płycie brzmi: „nie należy ufać szamanom z telegazety”. Dlaczego? Sprawdźcie organoleptycznie. [źródło: materiały DOMOFFON FESTIWAL]

Maciej Nowacki: Łukasz i ja jesteśmy wielkimi wielbicielami Manowara, więc możliwe, że kiedyś to zrobimy. Ale do tego dodałbym taki przypisek, że nie jestem fanem całej twórczości Manowara – tylko do ostatniej płyty, na której występował Ross the Boss – pierwszy gitarzysta Manowar, który był zajebistym ziomkiem, a wcześniej występował w The Dictators. Miał poczucie humoru, więc cały Manowar też je miał. A kiedy odszedł Ross oni chyba zaczęli wierzyć, że to co oni robią – że tak jest naprawdę. I potem były już utwory w stylu modlitwa wojownika…
[źródło: www.noisey.vice.com]

===

KOBOSIL (Piątek / sobota, 26.08, godz. 3.00, Scena Galeria Off)

Nigdy nie byliście w berlińskim klubie Berghain? Ta najsłynniejsza imprezowa rosiczka Europy zwykła połykać ofiary w czwartek i wypluwać ich zmiędlone ciała w niedzielę. A może po odstaniu swojego w kolejce odbiliście się od kapryśnych selekcjonerów? Otrzyjcie łzy i zróbcie sobie Berghain w Łodzi za sprawą Maxa Kobosila, genialnego dziecka tego klubu (od ledwo pełnoletniego bywalca do rezydenta) i jednej z nowych gwiazd działającej przy Berghain wytwórni Ostgut Ton.

http://youtu.be/n3oAHhJaHSQ

Jak inni berlińscy goście Domoffonu, 25-latek penetruje brzmieniowo ciemną stronę Księżyca, ale jego kompozytorska wszechstronność imponuje: obok hipnotycznego techno o zabójczej mocy nagrywa też utwory utrzymane w eksperymentalnym duchu starego industrialu, chętnie zapuszcza się w pełne tajemniczych dźwięków krainy ambientu i noise’u czy syntezatorowych brzmień rodem z elektroniki nietanecznej sprzed ćwierćwiecza. Najlepiej przekonać się o tym, słuchając wydanego w styczniu debiutanckiego longplaya „We Grow, You Decline”. My nie upadamy, ale jeśli chodzi o Kobosila, analitycy faktycznie mówią o ostrej tendencji wzrostowej. [źródło: materiały DOMOFFON FESTIWAL]

Kobosil: Gdybym produkował jedynie przyjazne parkietom techno nie czułbym się się spełniony artystycznie. Ludzie innych pokoleń i scen mogą upraszczać, że to bardzo prosta muzyka – parkiet, trans i prochy. Zawsze chciałem wyjść ponad te wyobrażenia. Inspiracja? Jako przykład podam niezwykłą twórczość Alva Noto – tak jak ten włoski artysta zmierzam do tego by wnieść element artyzmu w ten hedonistyczny świat. Alva Noto jest prawdziwym artystą – jego muzyka jest czystą kreacją. Jest także bardzo wybredny jeśli chodzi o występy – Noto często gra dla siedzącej widowni. (…) Chcę tworzyć więcej jeszcze lepszej muzyki. To mój największy cel. Również muszę ostrożnie wybierać miejsca, w których występuje poza Berghain. Mam to szczęście, że moja publiczność to ludzie inteligentni, doceniający to co staram się robić i jeśli zacznę rozdrabniać się dla przypadkowego tłumu na wielkich festiwalach to bardzo szybko może się zmienić na gorsze. [źródło: www.xlr8r.com]

===

KOPYTA ZŁA (Piątek, 26.08, godz. 22.45, Scena Klub DOM)

Kopyta Zła. Foto: Robert Mainka

Ich debiutancki album Kopyta zła jest formalnym eksperymentem, żonglującym konwencjami i gatunkami słuchowiskiem opartym na noweli „Metzengekrstein” Edgara Allana Poe. Kopyta zła to duet. Joanna Szumacher wydaje kasety, organizuje koncerty, tworzy dzieła wizualne. Paweł Cieślak jest multiinstrumentalistą (m.in. Fonovel, TRYP, Little White Lies) specjalistą od analogowego instrumentarium elektronicznego oraz producentem odpowiedzialnym za wiele doskonałych albumów łódzkiej i nie tylko sceny alternatywnej. [źródło: materiały DOMOFFON FESTIWAL]

Paweł Cieślak, mieszając muzyczne gatunki, stworzył kolaż melodii różnorodnych i absorbujących – pop przeplata się z techno, elektroniczne dźwięki syntezatora midi współgrają z rozstrojonym brzmieniem pianina. W przypadku samej treści „Kopyt zła” istotną rolę odgrywa warstwa tekstowa. Joanna Szumacher, tworząc słuchowisko i przedstawiając historię Ferdynanda i jego konia, oparła treść na noweli Edgara Allana Poego „Metzengerstein”. Styl narracji, jednostajny, spokojny, trzymający się z dystansem do wydarzeń w opowieści, oddaje również głos koniowi, by ten przedstawił swoje uczucia, emocje i własny punkt widzenia. [źródło: Requiem Records]

===

KRÓL (Piątek, 26.08, godz. 16.30, Scena Główna plenerowa)

Król. Foto: fanpage FB artysty.

Do 2015 roku podpora duetu UL/KR z którym wydał dwa albumy oraz trzy solowe płyty dla trójmiejskiej wytwórni Thin Man Records. Jego wyrazisty styl zainteresował wytwórnię Kayax, z którą już jako Król dwa solowe albumy, w tym tegoroczny Przez sen. Posiada własny, rozpoznawalny od pierwszych sekund styl, świadomie balansujący na granicy kiczu, zjednujący mu jednych i odstraszający innych, ale zawsze zwracający uwagę.

Brzmienie solowych płyt Króla zakotwiczone jest w, niedawno jeszcze wstydliwych, latach osiemdziesiątych: znajdziemy tutaj brzmienia syntezatorów, przetworzone sample przeróżnych instrumentów (na przykład saksofonu, który przez wiele lat był tabu w muzyce alternatywnej). Nie usłyszelibyśmy tego, gdyby nie charakterystyczna przestrzenna produkcja, która kojarzy się trochę z najnowszymi przebojami muzyki alternatywnej, trochę z brzmieniem starych kaset. [źródło: Filip Lech, culture.pl]

Król jest na tej scenie postacią osobną. Wbrew modom miesza rozmaite tradycje i estetyki. W przeciwieństwie do Kamp! czy Rebeki nie boi się otrzeć o obciach. W kontrze do młodzieży z Xxanaxxu czy The Dumplings śmiało i świadomie nurza się w staromodnych brzmieniach. No i w odróżnieniu od większości z nich śpiewa po polsku. [źródło: Robert Sankowski, Gazeta Wyborcza]

===

KURWS (Piątek, 26.08, godz. 15.15, Scena Główna plenerowa)

The Kurws. Foto: Anita Andrzejczak

Chluba i chwała wrocławskiej sceny alternatywnej. Zresztą nie tylko wrocławskiej, bo w ciągu siedmiu lat intensywnej działalności The Kurws zjeździli całą Europę i wyrośli na – nie bójmy się tego słowa – polski towar eksportowy. Z miejscami do koncertowania kłopotów nie mają, bo równie dobrze gra im się na skłotach, co festiwalach jazzowych. Ekscytujące zabiegi na perkusję, gitarę, bas i saksofon w ich wykonaniu mają w sobie coś z pokazów iluzjonistycznych. [źródło: materiały DOMOFFON FESTIWAL]

Ich nonkomformistyczne i prowokujące oblicze obrazuje muzyka brzmiąca jak John Zorn odgrywający najbardziej klasyczne numery Minutemen. Zdając się na dość szorstką współgrę perkusji, gitar i saksofonu Kurws wydobywają z tego pozornie ograniczonego instrumentarium zdumiewające dźwięki. Poprzycinane i hałaśliwe riffy oraz motywy, pełne zakrętów i zmiennego metrum oraz nieustanna zabawa rytmem prowokują pytanie: czy to łatwiej przyswajalna muzyczna awangarda czy też po prostu szalony punk? [źródło: www.prefixmag.com]

===

LAKKER (Piątek / sobota, 26.08, godz. 01.00, Scena Galeria OFF)

Lakker. Foto: beeldengeluid.atavist.com

Uwielbiamy brać elementy z rozmaitych gatunków muzycznych, by sprawdzić, jak zabrzmią w kontekście tanecznej elektroniki – deklaruje irlandzki duet. I z tej deklaracji wywiązują się kapitalnie. Ot, choćby na ostatnim albumie „Tundra”, na której techno, zakorzenione gdzieś w szlachetnej tradycji „inteligentnej muzyki tanecznej” spod znaku Aphex Twina, miesza się z inspiracjami natchnioną muzyką chóralną mistrza „nowej duchowości” Arvo Pärta, mrocznym drum’n’bassem rodem z nagrań legendarnej wytwórni No U-Turn czy nieszablonowymi pomysłami giganta noise’u Merzbowa.

Zresztą członkowie Lakker też mają nieszablonowe pomysły – wydana w tym roku EP-ka Struggle and Emerge bazuje na archiwach niderlandzkiego Instytutu Audiowizualnego i współczesnych nagraniach terenowych, a opowiada o stosunkach Holendrów z ich najważniejszym sąsiadem – wodą. [źródło: materiały DOMOFFON FESTIWAL]

Temat “Holendrzy i ich woda” został zaprezentowany duetowi jako część narodzonej w Holandii inicjatywy RE:VIVE, w której współcześni artyści bazując na udostępnionych im przez archiwum państwowe kronikach tworząc zupełnie nową jakość, nadając świeży oddech zatrzymanej w kadrach przeszłości. Dzięki tej współpracy poznajemy nieodkryte wcześniej archiwa a jednocześnie zmienia się nasze postrzeganie historii. [źródło: www.beeldengeluid.atavist.com]

===

ŁONA, WEBBER & THE PIMPS (Sobota, 27.08, godz. 16.30, Scena Główna plenerowa)

Łona i Webber. Foto: dobrzewiesz.net

Ten hałas, co bezsprzecznie jeszcze umie przyk…ć/ choć już mniej orbi, już bardziej urbi – rymuje na nowej płycie Nawiasem mówiąc Łona. Rzeczywiście, u ulubionego rapera wszystkich wykształciuchów hałas wciąż jest i łapy same wznoszą się do machania nad głową (zwłaszcza przy takich podkładach Webbera). Ale są tu też opowieści mężczyzny, który posadził drzewo i spłodził syna, utyskiwania na masową rozrodczość wśród znajomych i na niemożność spokojnego oddania się lekturze prasy i książki.

Wszystko to oczywiście we właściwym Łonie wysoko-niskim, błyskotliwym i zegarmistrzowsko precyzyjnym stylu. I w tym stylu rapujący prawnik ze Szczecina stawia Polsce diagnozy trafniejsze niż opasłe raporty think tanków: Gdyby nie, k…a, klęska po klęsce/ gdyby oni na górze mieli przeżyć za moją pensję/ gdyby nie te Ruski, gdyby nie te Żydy/ cały mój kraj zamknięty w gdyby. [źródło: materiały DOMOFFON FESTIWAL]

Łona: Oczywiście, taka specyfika naszego narodu, społeczeństwa, genów. Gdy Amerykanie słyszą pytanie: „co słychać?”, odruchowo odpowiadają: „jest świetnie”. Z kolei my z miejsca zaczynamy narzekać na pogodę czy na zdrowie. W gruncie rzeczy nie ma w tym nic złego, taka konwencja. [źródło: www.entertheroom.pl]

===

NIEMOC (Sobota / niedziela, 27.08, godz. 00.30, Scena Klub DOM)

Niemoc. Foto: oficjalny FB fanpage zespołu.

Eksperymentalny skład z Zielonej Góry łączący atmosferę post rocka z wyraźnymi wpływami new wave, gdzie mrok lat 80′ spotyka krautrock i ambient. Na Domoffonie zagrają już po koncertach na słynnym węgierskim Szigecie (to efekt wygrania konkursu wśród polskich dziennikarzy muzycznych na festiwalu Spring Break) i katowickim OFF-ie. [źródło: materiały DOMOFFON FESTIWAL]

R.R.: Wydaje mi się, że wpływ na to, że nasza muzyka jest trudna do określenia, eklektyczna, ma to, że choć siedzimy w tej samej galaktyce muzycznej, to każdy z nas trochę innych rzeczy słucha, więc też każdy wprowadza do zespołu nieco inne elementy. Ja lubię z jednej strony różne eksperymentalne brzmienia, elektronikę i noise, a z drugiej też indie czy nawet hip-hop, a to dość szerokie spektrum. A jeśli chodzi o grę na gitarze, to największy wpływ miał na mnie shoegaze.

M.D.: Co do moich riffów, co druga osoba, która ich słucha, mówi „to brzmi trochę jak Foals” (śmiech). Myślę, że z zespołów którymi mogę się inspirować, to właśnie Foals jest tym, który najbardziej wpływa na to, jak gram. Bardzo trafia do mnie ich muzyka.

F.A.: Ja wyszedłem w zasadzie z jazzowego backgroundu, w gimnazjum zainteresowałem się oldschoolowym hip-hopem, który swoje korzenie ma w Nowym Jorku lat osiemdziesiątych i stamtąd już blisko do nowojorskiej sceny post-punkowej, New- i no-wave’u… strasznie dużo tego, z różnych zresztą stron.
[źródło: www.stronaokulturze.pl]

===

OMAR SOULEYMAN (Piątek, 26.08, godz. 21.00, Scena Główna plenerowa)

Omar Souleyman. Foto: mat. prasowe

Omar Souleyman nie ustaje w wysiłkach, aby jego nieokiełznane dźwięki imprezy spod znaku dance były znane w każdym zakątku świata, jednocześnie będąc bardzo dumnym z faktu, iż niedawno wystąpił na koncercie z okazji rozdania Nagrody Nobla. Pochodzący z regionu Hasake w Syrii, Omar wyrobił sobie markę śpiewając przez lata na imprezach weselnych, urodzinach, chrztach, eventach firmowych, i innych tego typu uroczystościach, przyjmując zaproszenia od wszystkich mieszkańców regionu: Muzułmanów, Chrześcijan, Kurdów, Irakijczyków, Syryjczyków, Asyryjczyków.

Swoim głosem i stylem stał ponad podziałami, dopasowując utwory i teksty w taki sposób, aby wszyscy czuli się tak samo szczęśliwi. Owocem tamtych imprez były setki kaset magnetofonowych najpierw rozdawanych jako pamiątki, następnie dystrybuowanych wzdłuż regionu oraz w innych krajach arabskich. Pomimo, tego, że świat uparcie kojarzy Omara z niekończącą się w jego ojczyźnie wojną, jedyna rzeczą, którą on nieustannie daje w zamian jest Miłość. [źródło: materiały DOMOFFON FESTIWAL]

Gdy zaczynałem jako muzyk weselny, nigdy nie sądziłem że będę w stanie śpiewać gdziekolwiek poza Syrią. Zwłaszcza dla publiczności która nie rozumie moch słów. W 2007 roku amerykański label Sublime Frequencies wydał jego wcześniejsze nagrania co wsparte trasą po Europie, Kanadzie i Australii (udało się mu otrzymać wizy) nadało tej muzyce kultowy status w kręgach niezależnej world music.

Souleyman nie mieści się w żadnej ze stylistycznych szuflad kultury zachodniej. Jego arabskie piosenki nie mają wiele wspólnego z tą odmianą world music jaką usłyszeć można na grillach czy piknikach ani też w rave’owych playlistach radiowych. Jego wyjące i świdrujące brzmienia keyboardu, pulsujące syntetyczne beaty i gardłowy wokal oddają hołd stylistyce dabke, bliskowschodniej odmiany grupowego tańca popularnej zwłaszcza na weselach i podobnych uroczystościach. Potrafią odczuwać moją muzykę i rytm – tak Omar mówi o swej nowej, zachodniej publiczności. Jestem z tego dumny i szczęśliwy że moge im to dać. Niewielu arabskich czy syryjskich muzyków ma możliwość grania poza granicami regionu.

Jeśli kiedyś sytuacja w Syrii uspokoi się i powróci do normalności powrócę tam by grać znów na weselach. Przypominają mi stare czasy i są bardzo ważną częścią mojego życia. Zbliżały ludzi do siebie. Wszyscy moi przyjaciele rozjechali się po świecie – są w Turcji, Syrii, Iraku i w Europie. [źródło: www.theguardian.com]

===

PARYSS (Piątek, 26.08, godz. 23.00, Scena Galeria OFF)

Paryss. Foto: Aleksandra Guździk

Jeśli trójmiejska scena klubowa z nikim i z niczym wam się nie kojarzy, zapamiętajcie ten jeden pseudonim. Bo Paryss to tejże sceny prekursor, ikona i animatorski hiperrobociarz. Od 2005 roku organizował w słynnym sopockim klubie Sfinks imprezy z cyklu „Bułka Paryss’ka” z brzmieniami electro, tech- i deep-house, minimal. W zeszłym roku przeniósł je do znacznie większego klubu B90 w dawnej Stoczni Gdańskiej. Pewien dziennikarz napisał, że „gdyby ‘Bułka Paryss’ka’ zniknęła z trójmiejskiego rozkładu jazdy, oznaczałoby, że koniec świata faktycznie jest blisko”. Pamiętajcie więc, by po festiwalu wypuścić go jednak do domu. [źródło: materiały DOMOFFON FESTIWAL]

===

SAMOGĘSTE (Sobota / niedziela, 27.08, godz. 04.00, Scena Galeria OFF)

Rebus, G-Sound, Vyti Tauta, Onesomeone – czterech muszkieterów odznaczonych przez Najwyższego Prezesa Łódzkiego Clubbingu licznymi orderami za zasługi. Podziękujcie im i wy – na dancefloorze. [źródło: materiały DOMOFFON FESTIWAL]

===

SHXCXCHCXSH (Sobota / niedziela, 27.08, godz. 00.00, Scena Galeria OFF)

SHXCXCHCXSH. Foto: dourfestival.eu

Powstawanie prężnych scen elektronicznych w podupadłych fabrycznych imperiach to oczywiście fenomen szerszy, czego przykładem jest nie tylko Detroit, ale także szwedzkie Norrköping i pochodzący stamtąd duet Shxcxchcxsh. Już debiut Strghts (2013) przykuł uwagę środowiska zamiłowaniem zakapturzonych muzyków do brudnych brzmień oraz niecodziennych pomysłów rytmicznych. Na wydanym rok później albumie Linear S Decoded Szwedzi zaskoczyli – zamiast rzucić się w środek modnego nurtu mrocznego, twardego techno zdecydowanie swój przekaz zniuansowali. Włączyli do repertuaru nietaneczne tempa i rytmy rodem z nurtu IDM. Sięgnęli po kosmiczne brzmienia syntezatorowe. Ponakładali i pogmatwali plany dźwiękowe.

Czy zagrają mocniej, czy też bardziej eksperymentalnie, delegacja Manchesteru Szwecji powinna poczuć się w dawnej fabryce Ramischa w sercu Manchesteru Polski jak w domu. W czerwcu wychodzi ich nowa płyta, z którą przyjadą na DOMOFFON Festiwal! [źródło: materiały DOMOFFON FESTIWAL]

Kult anonimowości jest fundamentalną cechą techno od momentu narodzin. Niektórzy z artystów tego gatunku trakują to jak marketingowy trick, ale w przypadku Szwedów z SHXCXCHCXSH trudno o takie osądy. Nie chodzi bowiem o utajnioną tożsamość duetu, brak wywiadów, czy o ukrywające ich oblicza kamizelki z kapurami. Chodzi bardziej o niemożliwą do wymówienia nazwę, czy tytuły utworów, które skutecznie zamieniają dyskusję o ich kawałkach w gronie znajomych w skomplikowane manewry językowe. Jest za to wyraźnie dostrzegalny uśmiech wyzierający z ich zakapturzonych, niewidocznych twarzy. Sposób w jaki ich muzyka, gęsta i grzeszna igra z ogranymi schematami techno daje temu wyraźny sygnał. [źródło: http://www.luxfragil.com]

===

SIX (Piątek, 26.08, godz. 22.00, Scena Galeria OFF)

Znany także w kręgach jako Sixmillian reprezentować będzie na klubowym odcinku Domoffonu barwy gospodarzy. Przez lata jeden z filarów prężnej drużyny Skylark Records powstałej wokół słynnego w Polsce sklepu płytowego dla didżejów, rezydent popularnego swego czasu klubu Soda Bar. Jeśli usłyszycie didżeja z pomysłem miksującego breakbeat z minimalem, funk z latino i hip-hop z house’em, to znaczy, że jesteście świadkami sztukmistrzowskich popisów Sixa. [źródło: materiały DOMOFFON FESTIWAL]

===

SOUVENIR DE TANGER (Piątek / sobota, 26.08, godz. 00.00, Scena Galeria OFF)

Souvenir De Tanger. Foto: Katarzyna Łuka

Spośród całej nowej fali europejskich producentów zafascynowanych Bliskim Wschodem i Afryką Północną, Souvernir de Tanger jest bez dwóch zdań jednym z najciekawszych. W swoich utworach fascynująco wypełnia żelbetonowe struktury rytmiczne (techno, electro, industrial) wschodnimi melodiami wygrywanymi na oldskulowej włoskiej string maszynie, uzupełniając to znaleziskami z arabskiego targowiska medialnego. To wycinki programów z tamtejszej telewizji, uliczne hałasy, ale także kazania imamów, odgłosy zamieszek czy przemówienie matki Mohameda Bouaziziego, którego samospalenie rozpoczęło Arabską Wiosnę.

Utwory kolejnych tytułów mieszkającego w Warszawie Wiktora Milczarka – „Kobane”, „Homs”, „Aleppo” – raczej nie pozwalają oddać się beztroskiemu baunsowaniu. Muzyka Souvenir de Tanger uwodzi więc i przygnębia, hipnotyzuje, ale przypomina o najbardziej palących problemach świata, przestawia ciało w taneczny tryb, a zarazem wbija w podłogę. Oto paradoks, z którym warto się zmierzyć. [źródło: materiały DOMOFFON FESTIWAL]

===

SUPER GIRL & ROMANTIC BOYS (Sobota, 27.08, godz. 15.15, Scena Główna plenerowa)

Super Girl Romantic Boys. Foto: Anita Andrzejczak

W latach 90. jako pierwsi w środowiskach alternatywnych zdjęli klątwę z disco i new romantic, wywołując zdumienie jednych kolegów (poj***ło się już wszystko, dzisiaj punki tańczą disco!) i euforię innych (czasem fajnie zatańczyć jednak coś bardziej rytmicznego niż pogo). W pierwszej dekadzie XXI w. byli autorami najsłynniejszej niewydanej polskiej płyty, która w króliczym tempie mnożyła się nielegalnie w sieciach p2p (pamiętacie coś takiego?) i kanałach IRC (ich nawet my już nie pamiętamy). A w dekadzie obecnej stali się autorami jednego z najbardziej wyczekiwanych powrotów na polskiej scenie. Nie był to powrót wyłącznie koncertowy i „remanentowy” (debiutancki album z żelaznymi punktami każdej porządnej balangi – „Spokojem”, „Na pętli znów” czy „Szkłem” – ukazał się wreszcie w 2013 r.).

W marcu Super Girl & Romantic Boys wydali znakomity album Osobno z premierowym materiałem. To już nie tylko piosenki ku pokrzepieniu członków i członkiń „Klubu Samotnych Serc” czy zakrapiane łezką sentymentu wspomnienia o imprezach, na których „tańczyły zderzenia czołowe”, ale także próba egzystencjalnych rozliczeń: Mieliśmy inni być – inni niż wszyscy wy/ Może zmienił nas zimny blask sztucznych miast/ Teraz jesteśmy jednymi z was. Ale spokojnie – na koncercie żadnego samobiczowania się nie będzie. I uważajcie, by wracając z dzikich tańców, nie obudzić się „na pętli znów o czwartej rano”. [źródło: materiały DOMOFFON FESTIWAL]

Zespół śpiewa o miłości ale także ironicznie o fetyszyzacji wojny i nostalgii za rodzinną Warszawą. Silnie zainspirowany klasyką w stylu New Order czy Floiecock of Seagulls, jak również mainstreamowym polskim synth popem lat 80′, który jak twierdzą miał bardzo współcześnie brzmiący, polityczny przekaz. Mimo że we wczesnej młodości jako punkowcy odrzucali popowy wizerunek, zrozumieli jego istotę nieco później. “Nie ma sprzeczności między tymi gatunkami. Mnóstwo popowej muzyki tak naprawdę jest punk rockiem”, twierdzi wokalistka Ewa Malinowska. [źródło: pitchfork.com]

===

TRYP (Piątek / sobota, 26.08, godz. 00.30, Scena Klub DOM)

Marcin Pryt. Foto: Anita Andrzejczak

Singiel promujący ich pierwszy album z 2011 roku, nosił tytuł „Czołg”. Przypadek? Nie sądzimy! Łódzka supergrupa założona przez liderów 19 Wiosen, Cool Kids of Death i NOT zmiażdżyła drzwi alternatywnych klubów niczym słynna już haubica wrota dyskoteki pod Bydgoszczą. Niektórym na wspomnienie tych klaustrofobiczno-hipnotycznych i ekstatyczno-depresyjnych koncertów oczy same zaczynają pulsować jak stroboskopy.

Na Domoffonie TRYP narodzi się na nowo po ponad czterech latach przerwy – w miejscu, w którym zagrał ostatni koncert. Debiutancka „Kochanówka” była poświęcona chorym psychicznie, zwłaszcza tym wymordowanym przez hitlerowców w ramach akcji T4. Na Domoffonie premiera tytułowego utworu z nadchodzącej płyty „Nagie serce”. Czego się po niej spodziewać? – Styl to wciąż TECHNO RAP YPSCHO PUNK, ale z całym bagażem kolejnych coraz bardziej spektakularnych w naszych życiach mikrokolapsów – zapowiada wokalista Marcin Pryt. [źródło: materiały DOMOFFON FESTIWAL]

===

U.S. GIRLS (Sobota, 27.08, godz. 18.00, Scena Główna plenerowa)

U.S. Girls. Half Free cover.

Solowy projekt wokalistki i kompozytorki Megham Remy. Jej muzyka to alternatywny pop zmieszany z glam rockiem, łączący disco – z nową falą, elegancję lat 60. – z psychodelią lat 70., punk rock z trip-hopem. A wszystko to spaja mocny, głęboki i ostry zarazem głos. Wydana przez słynną wytwórnię 4AD płyta Half Free, na której Meg przygląda się znojowi kobiet pracujących Ameryki, znalazła się w wielu zestawieniach najlepszych płyt roku 2015.

W tym roku Iggy Pop zabrał Megham na własną trasę. Artystka jest niewątpliwie objawieniem ostatniego czasu, porównywanym jednocześnie do Grace Jones, Portishead, PJ Harvey, Amy Winehouse, Florence Welch, Austry, Debbie Harry i Ariela Pinka. To będzie pierwsza okazja do usłyszenia U.S. Girls w Polsce. [źródło: materiały DOMOFFON FESTIWAL]

Ostatni album Remy kontrastuje jej charakterystyczne linie wokalne wzięte jakby ze złotych hitów lat 50′ z tekstami o ponurej, czasem samobójczej tematyce i osadza je na tle szorstkiego, oszczędnego instrumentarium z bajki lo-fi. Wspólnie, te skrajnie różne elementy tworzą porywającą i zniewalającą jakość, którą doskonale uosabia video do Sororal Feelings. W czarno-białym klipie siedzącej Remy ścina włosy starsza kobieta, a scenie towarzyszy tekst opowiadający o wisielczych zamiarach związanych z rodzinnym drzewem.

Remy: Tekst traktuje o i rodzinnej niegodziwości. W mojej głowie kojarzy to się z tymi okropnymi fryzurami jakie rodzice serwowali nam w dzieciństwie. Nakręciłam ten klip z moją siostrą i teściową. Ustawiłam kamerę Super 8, chciałam żeby wyglądało to trochę jak z jednego z tych filmów przedstawiających prawdziwe sceny okrucieństwa, moją egzekucję.

A gdy już można by pomyśleć, że Remy szczególnie lubi śpiewać o nadszarpniętych więzach rodzinnych nagle przypomina o matce, dzięki której rozpoczęła się jej kariera. Kiedy miałam 13 lat poprosiłam mamę żeby kupiła mi mikrofon i mały wzmacniacz. Zabrałam ten sprzęt do garażu i śpiewałam do muzyki z płyt CD. Właściwie było to karaoke, ale działało na mnie bardzo uwalniająco. Mama zawsze marzyła bym zajęła się czymś bardziej bezpiecznym w sensie przyszłości niż śpiewanie, ale tak naprawdę nigdy nie próbowała tłumić mojej pasji i bardzo jej dziękuje.
[źródło: www.undertheradarmag.com]

===

UWAŻAJ JAK TAŃCZYSZ (Sobota / niedziela, 27.08, godz. 03.45, Scena Klub DOM)

Kolejny szybko rozwijający się fenomen w stołecznym światku imprezowym. To mutująca inicjatywa dyskotekowa prowadzona przez Łukasza i Pawła. Podczas gdy pierwszy kilkanaście lat temu kładł podwaliny pod polski klabing, drugi szkolił się w sztuce muzycznego menedżerstwa i promotorstwa. Razem grają dla przyjaciół i zupełnych nieznajomych raczej do tańca niż do różańca. [źródło: materiały DOMOFFON FESTIWAL]

===

WE WILL FAIL (Sobota 27.08, godz. 23.15, Scena Klub DOM)

We Will Fail. Foto: Olga Ozierańska

Zdążyliśmy przyzwyczaić się do myśli, że polska scena elektroniczna nie tylko nie orbituje hen, na europejskich obrzeżach, ale wręcz robi się na Zachodzie modna. A przecież ukrywająca się pod pseudonimem We Will Fail Aleksandra Grünholz – jedna z tych artystek, które kazały recenzentom ze świata nastawić radary na Polskę – debiutowała ledwie w 2014 roku. Mroczny, wciągający debiut Verstörung pokazał skalę jej talentu: oto twórczyni techno, która paradoksalnie myśli nie rytmem, ale brzmieniem, dźwiękowym szczegółem, a przy tym trzyma się z dala od tanich zabaw tzw. klimatem.

Tegoroczny, podwójny album Hand That Heals / Hand That Bites (jak można się domyślić – pierwsza płyta jest przyjemniejsza, druga – agresywniejsza), na którym Grünholz jeszcze bardziej frapująco buduje i rozmontowuje struktury utworów, powstawał m.in. z inspiracji Johnem Cage’em i ruchem Fluxus. [źródło: materiały DOMOFFON FESTIWAL]

Grünholz o muzyce z Hand That Bites: Ta część jest ostrzejsza, bardziej brutalna, wręcz wulgarna, a jednocześnie bardziej bazowa. Puls, ostrość i niepokój były tu najważniejsze. Być może niektóre dźwięki w swej surowości są aż nudne. Chciałam pokazać moc która jednocześnie uwodzi i hipnotyzuje. W przeciwieństwie do tego część Hand That Heals jest delikatniejsza i lżejsza w dotyku. Skupiłam się by stworzyć kompozycje bardziej oczyszczające, pełne detali. Celowo wybrałam zarejestrowane fragmenty codziennych zdarzeń – zasłyszane rozmowy, dźwięki z podróży. Są częścią moich wspomnień. [źródło: www.thewire.co.uk]

===

WIRE (Piątek, 26.08, godz. 19.30, Scena Główna plenerowa)

Wire. Foto: Fergus Kelly. Licencja: CC: BY-SA-2.0

Pionierzy nowej fali i postpunka – obok ubiegłorocznej gwiazdy Domoffonu The Fall. Miejsce w historii muzyki zapewnił im już debiutancki album “Pink Flag” z 1977 roku. Potem przyszły kolejne, które wyprowadziły punk rocka z zaklętego kręgu trzech akordów. Wire na laurach nie osiada, a o tym, że wciąż ma coś do powiedzenia świadczą dwie nagrane za jednym zamachem, ciepło przyjęte płyty – ubiegłoroczna Wire i tegoroczna Nocturnal Koreans.

Ta druga nawet jeszcze ciekawsza, bo zespół zwalnia tu tempo i eksploruje mroczniejsze, bardziej psychodeliczne rejony. Jedno jest pewne: lepszej okazji do świętowania okrągłych narodzin punk rocka w tym roku mieć nie będziecie. Różowa flaga na maszt! [źródło: materiały DOMOFFON FESTIWAL]

Colin Newman (lider zespołu): Nocturnal Koreans to album wyprodukowany z mniejszym respektem dla zespołu, albo raczej sam zespół podchodzi tu do siebie z mniejszym szacunkiem, w tym sensie, że muzyka jest bardziej efektem pracy w studio niż grania na instrumentach, co było udziałem Wire. Generalną zasadą przy Nocturnal Koreans było: wszystkie sztuczki dozwolone jeśli tylko zabrzmi lepiej. [źródło: www.stereogum.com]

===

WIXAPOL S.A. (Piątek / sobota 26.08, godz. 03.00, Scena Klub DOM)

Mieszają klasyków tanecznej elektroniki z Manieczkami, wynalazki z polskiego internetu z oszałamiającymi kawałkami w stylu gabber, ekstremalnej odmiany techno. W 2014 r. szturmem wzięli warszawskie parkiety. W zeszłym roku ich sława sięgnęła najdalszych zakątków naszego kraju (m.in. dzięki występowi na pierwszej edycji Domoffonie). Wziąwszy pod uwagę zmienno-płynno-migotliwą kondycję naszych czasów, Wixapol S.A. to już klasycy polskiego clubbingu. Wixapol wskrzesza ducha dawnych rave’ów, kiedy ludzie przychodzili na imprezy nie tylko dla muzyki, ale przede wszystkim dla wspólnego, ekstatycznego przeżywania. Wixa, wixa, wio! [źródło: materiały DOMOFFON FESTIWAL]

===

ZOLA JESUS (Sobota, 27.08, godz. 21.00, Scena Główna plenerowa)

Zola Jesus. Foto: Julia Comita. Press photo.

Nika Roza Danilowa – Amerykanka z rosyjskiej rodziny szlachetne fascynacje miała już we wczesnej podstawówce – całkowicie oczarowana operą, kupowała nuty i kształciła głos. Lekcje, na których nauczyła się wykorzystywać imponujące warunki wokalne, przydały się, gdy w 2008 r. zadebiutowała już jako Zola Jesus. Mocny, niski głos o ciemnej barwie idealnie pasował do jej muzyki, w której przeglądał się smutny pop spod znaku 4AD, melancholia Kate Bush, trans zimnej fali, eksperymenty awangardzistek w rodzaju Lydii Lunch czy Diamandy Galas.

Na piątym i ostatnim jak na razie albumie Taiga (2014), współprodukowanym przez Deana Hurleya, najbliższego muzycznego współpracownika Davida Lyncha, Zola niespodziewanie zorientowała się na mainstreamowy pop i klubową „muzykę środka”. Niezmiennie jednak na koncertach wciąż wprowadza słuchaczy w stan hipnozy i odprawia nad nimi swe tajemne, mroczne rytuały. [źródło: materiały DOMOFFON FESTIWAL]

Zola Jesus: Sztuki wizualne są dla mnie największą inspiracją. Głównie architektura. Uwielbiam patrzeć na budowlę i jednocześnie tworzyć muzykę, która mogłaby istnieć gdzieś w jej strukturze. Moje inspiracje to: Frank Lloyd Wright, Tom Kundig, George Suyama, Tadao Ando, Louis Khan. Uwielbiam też rzeźbę. Kiedy patrzę na dzieła Richarda Serry i Donalda Judda zastanawiam jaki dźwięk by zagrały. Jednak za najbardziej zaawansowaną formę sztuki uważam kino, które łączy wszystkie postrzegalne aspekty sztuki – literacki, wizualny i dźwiękowy – w jedną całość. To najbardziej cenię u takich twórców, jak Andrei Tarkovsky, Hiroshi Teshigahara, czy Peter Greenaway. Oni wykorzystują każdy z tych aspektów w taki sposób by przekazać myśl niemożliwą do wyrażenia za pomocą pojedynczych bodźców. [źródło: thequietus.com]

PEŁEN PROGRAM FESTIWALU

SCENA GŁÓWNA (PLENEROWA)

Piątek 26.08

14:00 – 14:45 Hoszpital
15:15 – 16:00 Kurws
16:30 – 17:30 Król
18:00 – 19:00 DENA
19:30 – 20:30 Wire
21:00 – 22:00 Omar Souleyman

Sobota 27.08

14:00 – 14:45 Kaseciarz
15:15 – 16:00 Super Girl & Romantic Boys
16:30 – 17:30 Łona, Webber & The Pimps
18:00 – 19:00 U.S. Girls
19:30 – 20:30 Chicks On Speed
21:00 – 22:00 Zola Jesus

SCENA KLUB DOM

Piątek 26.08

22:00 – 22:45 Kopyta Zła
23:15 – 0:00 Demolka
0:30 – 1:15 TRYP
1:45 – 2:45 Formacja Cmentarz
3:00 – 7:00 WIXAPOL S. A.

Sobota 27.08

22:00 – 22:45 Better Person
23:15 – 0:00 Niemoc
00:30 – 1:30 We Will Fail
1:45 – 3:45 No Joy (DJ Set)
3:45 – 7:00 Uważaj Jak Tańczysz

SCENA GALERIA OFF

Piątek 26.08

22:00 – 23:00 Six
23:00 – 0:00 Paryss
00:00 – 1:00 Souvenir de Tanger
1:00 – 3:00 Lakker
3:00 – 5:00 Kobosil
5:00 – 7:00 Samogęste

Sobota 27.08

22:00 – 23:00 Anja Kraft
23:00 – 0:00 Blush Response
0:00 – 2:00 SHXCXCHCXSH
2:00 – 4:00 Dax J
4:00 – 7:00 Samogęste

Program kina plenerowego VICE (start codziennie o 22):

PIĄTEK 26.08

Cash For Kim
Rave Renaissance
Serbian Cannabis
The Real ‘X-Files’?

SOBOTA 27.08

Rise of the Right
On Patrol with South Korea’s Suicide Rescue Team
Sailor Moon
The Annual Drunken, Deadly Horse Races of Guatemala
My Life In Monsters: Meet the Animator Behind Star Wars and Jurassic Park
Backstreet Abortions in the Philippines: Year of Mercy