Monika Thomas: Jak nagrać album w 10 dni

Monika Thomas zgodnie z zapowiedzią uraczyła nas garścią impresji z nagrań i filmem dokumentujący pracę nad albumem N.N. Sądząc po tym, co da się tam usłyszeć i zobaczyć, szykuje się smakowita płyta  ;)

Witam wszystkich!

Zakończyliśmy nagrania a ja obiecałam krótki filmik i małe sprawozdanie z naszych poczynań…
Te dwanaście dni, które spędziliśmy w Polsce były jednymi z najbardziej szalonych i intensywnych. Było wspaniale!

Przede wszystkim wszyscy w studio czuliśmy się jak w domu. Od pierwszej chwili, kiedy pojawiliśmy się w Jarocinie, czekało nas pełne wsparcie zespołu i wyjątkowe zrozumienie. Presja czasu była tym silniejsza, że miałam anginę :( Na szczęście udało się zamknąć planowo album “N.N”.
Teraz o płycie. Piosenki, które na niej usłyszycie, to inne aranżacje demówek, jakie pojawiły się na portalu plus nowy materiał. Na długo przed spotkaniem w studio, wspólnie z Kostkiem Andreevem omawialiśmy ze szczegółami każdy utwór i instrumenty, jakie oprócz podstawowego fortepianu chcieliśmy wybrać do ich aranżacji. Usłyszycie więc dźwięki mechanicznych pozytywek, puzony i trąbki, gitary i mandoliny, sekcje smyczkowe, vocodery, instrumenty etniczne, bębny…
Parę słów dotyczących zespołu, bo nagrania były wspólną “megapracą”…
To było moje pierwsze studyjne doświadczenie (czyli stres i nerwy) a nagrywało się jak w domu. Tutaj ogromne podziękowania dla Dominika Bukowskiego, który wyszedł o wiele ponad swoje realizatorskie powinności – on sam i studio dostępni byli 24 godziny. Skrupulatnie sprawdzał każdy nagrany dźwięk; analizował nuta po nucie ślady fortepianu, sugerował mądre zmiany, słyszał “niesłyszalne”. Nie zdawałam sobie sprawy z tego, ile pracy trzeba będzie włożyć, by nagrać ten album tak, jak go sobie wymarzyłam, dopóki nie zobaczyłam zespołu przy pracy…
Kostek dał z siebie wszystko przy produkcji muzycznej – począwszy od aranżacji, po porady przy nagraniach. Spełniał moje muzyczne marzenia: miały być etniczne bębny, były etniczne bębny. Miały być chińskie instrumenty, były chińskie instrumenty. I tak dalej, i tak dalej. Oprócz tego wiele mnie nauczył i to są rzeczy, których nie da się przeczytać w książkach. Za to dziękuję.
Paul, “moja druga połowa”, czuwał nad tym, by moja angielska wymowa była bez zarzutu. Już wcześniej dość intensywnie pracowaliśmy nad porządnym brytyjskim akcentem, ale Paul “miał ucho” na wszelkie ewentualne pomyłki lub błędy. Jak by nie było, płyta zawierać będzie więcej piosenek w języku angielskim. I wszystko ma być idealnie!
Zapraszam więc na filmik… Zupełnie amatorsko skleciłam najśmieszniejsze fragmenty (straszenie muchołapką, piosenka motywacyjna “Motyl” w wykonaniu Paula, rozśmieszanie maskotkami, “offy” z nagrań i sceny mojej totalnej frustracji…), które zilustrują wam to, czego nie dałoby się właściwie opisać słowami. Przewrotnie nazwałam go “Jak nagrać album w 10 dni”…
Raz jeszcze dziękuję wszystkim za inwestycje. Już nie mogę doczekać się premiery płyty!!! Pozdrawiam!

Moni