Miał nam dziś relację ze studia przesłać Syndikad – coś tam na łączach nie fungowało, problemy techniczne jakieś wynikły i ostatecznie przesyłka nie dotarła. Mamy za to naręcze fotek dokonanych podczas nagrań Instytutu oraz komentarz i refleksję Wojtka Adasika – wokalisty i gitarzysty zespołu. Na grupie Studio TONN i jego załoga zrobiły bardzo pozytywne wrażenie. Łódź też :) My efekty tej wizyty już znamy a Wam życzymy, żebyście mogli poznać je jak najszybciej :)
Dobre kawałki same się bronią…
Kiedy na początku lutego wyruszaliśmy do Łodzi śmiesznym, niebieskim samochodzikiem po brzegi załadowanym sprzętem, wiedziałem, że nie możemy tego spieprzyć… i chyba nie spieprzyliśmy… Powiem więcej, niedługo wyjdą całkiem dobre 3 nagrania, które były okupione tygodniem ciężkiej pracy i wylanymi z potem urokliwymi nutami i słowami…
Nasze piosenki postanowiliśmy nagrać w leżącym na łódzkich obrzeżach studio Tonn. Współpraca z Krzyśkiem i Maćkiem – realizatorami tamtejszego dźwiękowego przybytku, przypomina lekkością balet “Jezioro łabędzie” z tym, że chłopaki są bardziej wyluzowani. Krótko mówiąc mają niezwykle zdrowe podejście do muzyki, a przy tym dobre ucho i sporą wiedzę na temat tego co robią!
Jeżeli chodzi o Łódź, to była też dla nas trochę wycieczka krajoznawcza i w zasadzie byłbym niesprawiedliwy pisząc, że samo miasto nie powala bo pewnie za mało udało nam się zobaczyć, więc ograniczę się do tego, że choćby zrewitalizowana “Manufaktura” robi całkiem pozytywne wrażenie. Wracając do kwestii nagrywania, to jak wcześniej wspomniałem, pokusiliśmy się o zarejestrowanie trzech numerów. Pierwszy to znany chociażby z naszych stron www i Megatotalu “Niewidzialny”, drugi to kojarzone raczej tylko z koncertów “Dźwięki”, natomiast trzeci to wielka niewiadoma – “Ściany”. Są to mocno melodyjne utwory z dawką podprogowych tekstów :) W trakcie montażu jest również teledysk, który zostanie dołączony do płyty jako bonus. Teraz pozostaje sprawa starania się o patronów medialnych, którzy zainteresują się naszą muzyką i tak ciekawym przedsięwzięciem jak Megatotal. Reasumując pobyt w Łodzi to wytarte do krwi palce, zdarte gardła, pęcherze na stopach od tupania w podłogę, brzuchy bolące od śmiechu i niezdrowego żarcia, ale było warto. A ja mam przekonanie, że dobre kawałki same się bronią, oby ta teza znalazła potwierdzenie także podczas słuchania naszych piosenek…
Wojtek Adasik